Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iprzenośne–niedociągnięcie.Jestjeszczeprzecież
przedzierającysięprzezporannąciszęstukotpociągów:
jaktosiędzieje,żesłychaćgoztakdaleka?Jak
tomożliwe,żetowarzyszymumonotonnygłos
zapowiedziprzyjazdów,odjazdów,opóźnień,wktórych
nierozróżniamycoprawdasłów,nazwstacjiigodzin,
alektórebezbłędnierozpoznajemy?Jestjeszczezgrzyt
pierwszychruszającychzpętlitramwajów,którebiorą
tenostryzakręt.Jestteżtłukącysięechempobloku
kaszelsąsiadki;tak,kaszeljestjakgłos–możebyć
męskiidamski,tenjestbezwątpieniakobiecy.Jest
wreszciewędrującyprzewodamiwentylacyjnymi
delikatny,gorzkigoryczątaniegotytoniuzapach
pierwszegopapierosa,któregoodpala,niemogąc
dospaćrana,emerytzparteru.
Dzieńprzychodzipowoli.Pewnie,żeitakzaszybko,
alejednakpowoli.Myjeszcześpimy,chociażtodziwny
letarg,kiedyjużrwąsięfabularnieefektowne
zakończenianaszychsnów,którychnigdynie
odzyskamy.
Towłaśnieprzedświt–tenprześwitdniadłuższego
odnajdłuższegowroku:wtejniewielkiejszczelinie
widaćcośjakbyobrazcałegodnia.Jakwsoczewce?
Nie,raczejwkrzywymlustrze,wwykoślawionejwersji,
wefragmencie,wwielufragmentachukazujenam
małoreprezentatywnyprojektnadchodzącegodnia,
jegobieda-zapowiedź,prognozęjegopogody,która
nigdysięniesprawdzaalbo–codużogorsze
–sprawdzasięprawie.Wmałociekawymiirytująco
zawężonymskrócietentrailernaszegodnia,naszych
wielusmutnopowtarzalnychdni,prezentujenamto,
copotrafimywtymdostrzec,coztegoumiemy
odczytać.
[2]