Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ajednakwśmiechujednejigłosiedrugiejwyczułacośwrodzajupolitowania
zmieszanegozprotekcjonalizmem.Przekonującją,jakietosłodkie:mężczyznaskupionybez
resztynadyni,myślały:biedactwo,niechciałabymbyćnajejmiejscu,coto,tonie.
Pasjatowspaniałarzeczwygłosiłojciec,odwiedziwszyichkiedyśwniedzielę.
Słuchałgrzecznieicierpliwieinformacjionawadnianiuinawozach,walcez
myszami,zacienianiuinasłonecznianiu,abynatychmiastpodeserzepożegnaćsięspiesznie
podbylejakimpretekstem.Kiedypóźniej,szukajączrozumienia,próbowałazagadnąćgo
telefonicznienatentemat,powtórzyłjednaktosamo:
nPasjatowspaniałarzecz”.Tojużniepasja,tylkoobsesja,pomyślaławówczas,
dochodzącwkońcudowniosku,żegranicamiedzytymipojęciamibywapłynna.
Wolałabyś,żebypopracytkwiłprzedtelewizoremjakinni?spytał.
Przynajmniejzmieniałbykanały,przemknęłojejprzezgłowę.
Najgorsze,żebyłaniezadowolonanietylkozmęża,alerównieżzsiebie.Jestem
niesprawiedliwa,mawiała,aleniewieletopomagało.Powinnambyćzniegodumna,ajakoś
niejestem.
Mężczyznaczuł,żeżonanielubiBolkajaknazywałsamprzedsobądynięibyło
muprzykro.Samwmiaręwzrostuipęcznieniaolbrzymkimiałdoniejnabożnystosunek,
połączonyzczułością.Wswojejnieruchomejmasie,zdanacałkowicienajegoopiekę
wydawałamusięwzruszającobezbronna,aprzybywanienawadzeponaddwadzieścia
kilogramówdzienniewprawiałogowpodziwiosłupienie.Tobyłjegopierwszy
eksperyment.Zrobiłrozsadęzpięciunasion.Jednasadzonkabyłaodrazucherlawai
chorowita,wieczniejzrezygnował.Trzymimozagrodyzpatykówisiatkipadłyofiarą
ichjamnika,któryprzekopałsięnadrugąstronę.Następnegodniapieszostałoddanyna
przechowaniedoprzyjaciół.Imimożeżonasamamutozaproponowała,wiedział,żeteraz
tegożałuje.
Wiem,żezanimnieprzepadasz,alemusiszprzyznać,żejestniesamowity?spytał,
wczasiekolacji,pokazującBolka.
Siedzielinawerandzie,słońcepowolichowałosięzahoryzontem,bzyczałykomary.
Muszę.Pokiwałagłową.
Dowiedziałemsięokolejnymhodowcy,zLubelszczyzny.Chcętampojechać,w
sobotę.Nieliczę,żepodamiswojewyniki,tegosięnierobi,alekusimnie,żebyrzucić
okiem.Odwiedziłbymrodziców.
Chętniesięztobąwyrwę.
Potrząsnąłgłową.
Acoznim?
Spojrzałanapotworazobawą.
Poradziszsobiezapewniłspiesznie.Codzienniewidzisz,jaksięnimzajmuję.
Wrócęjaknajszybciej.Bylegonieprzeziębić.Inieprzekarmić.
Dlaczegowłaściwienazwałeśjakfaceta?Wzruszyłaramionami.
Hodowcyamerykańscynadająimmęskieimiona.
Alepopolskundynia”marodzajżeński,więcmogłabybyćnaprzykładKaśka
zaproponowała.
Może…następnymrazem.Odsunąłtalerziwstał.
Następnymrazem?!krzyknęłazniedowierzaniem.Chybaniezamierzasz…
Przecieżwiesz,żetak…Przygryzławargi.Terazjużtakbędziezawsze.Odwiosnydo
jesieni.Musiszsztympogodzić.
Spróbujęzczteremajednocześniesłyszałajakprzezmgłę.Naróżnych
nawozach.Jednąmożnabyposadzićtu,drugątam…Biegałpotrawie,wymachującrękami.
Wyobraziłasobiezamiastkwiatówipoziomekkolejneolbrzymy.Każdyprzykrytyw
nocyinnąkołdrą.
9