Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ipociechy.Tazsiwiejącymkoczkiemniedbalespiętym
grzebykiemnależydomojejteściowej.Wczepionawnią
kobietatoMałgosiaCelińska,naszasąsiadka,przyjaciółka
TomkaiBasi,krewnazmarłejWandy.Pisarka,której
jeszczewczorajpodawałamkawęzmlekiem.Której
książkęwciążmamwtorebcekurczowoprzyciskanej
doboku.
Podchodzęikładędłonienaramionachskulonych
namurkukobiet.Woczyrzucamisięsamotnyfotel
ztechnorattanustojącynakamienistymplacyku.Czuję
lodowatydreszczpełznącywzdłużkręgosłupa.Myślę,
żepewnerzeczynieodwracalne.Jakśmierć.Nie
maznaczenia,cooniejmyślimy.Bezwzględunato,czy
todobryBógpowołujedosiebieczłowieka,czywyniszcza
gopodstępnachoroba,tegoodejścianiedasięcofnąć.
Takjakrazwypowiedzianychsłówniemożnawcisnąć
napowrótwstrunygłosowe.Jednoidrugiepozostawia
posobieżal,pustkę,strach.
BarbaraiMałgosiaodwracająkumniegłowy.Oczy
teściowejuśmiechająsię,alenaichdnieczaisięsmutek.
Gęstasiateczkazmarszczekporuszasięjakmuśnięta
podmuchemwiatrupajęczyna.TwarzMałgosijest
chorobliwieblada,wtejzastygłejmascewyróżniająsię
wielkie,podkrążoneoczy.Policzkiznacząśladyłez,jedna
samotnakroplatoczysięwzdłużgrzbietunosaiwsiąka
wkącikust.
Jesteś.ZpiersiBarbarywyrywasięwestchnienie
ulgi.Dziękuję.Wiesz,jachciałabymtuzostać…
Kiwamgłowązezrozumieniem.WandaCelińska,
właścicielkaksięgarni,byłanajlepszą,oileniejedyną,
przyjaciółkąBarbary.Wyławiamzpamięcijejobraz,
sztywnowyprostowanejzaladąksięgarni,
przechadzającejsięwolnymkrokiempoogrodzie
zadomem,eleganckiej,dumnej,zawszegrzecznej,ale
zdystansowanej.Niepamiętam,bykiedykolwiekwpadła
napopołudniowąkawędoprzesiąkniętejapetycznymi