Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Muszękończyć.Nelciawychodzizgabinetukłamię.
Dozobaczenia.I…wahamsię,głośnoprzełykamślinę.
Bardzomiprzykro,Basiu!
Och,córciu…Teściowawzdychażałośnie.Mnie
również,nawetniewiesz,jakbardzo.
Rozłączamsię,przesuwamkrzesłonawłaściwemiejsce
iopadamnaniezcichymjękiem,opierającłokcie
okolanaikryjąctwarzwdłoniach.Wyczuwam,żeinne
matkiprzyglądająmisięzzainteresowaniem,może
nawetzewspółczuciem.Ponadmojągłowąwymieniają
spojrzenia,zjednoczonefaktem,żetonieoneprzyjęły
telefonzniepomyślnymiwieściami.
Tkwięwbezruchudłuższąchwilę.Podgabinety
nadciągająkolejnematki.Niektóreniosą,inneprowadzą
swojedzieci.Jakieśdzieckogłośnoprotestuje,ktoś
trzaskadrzwiamiłazienki,pochwilidobieganas
stłumionełkanie.Skrzypiądrzwigabinetu.Wprogustaje
uśmiechniętaNela,ponadjejramieniempaniIzaunosi
kciuk,przekazując,żeterapiaprzebiegłabezzakłóceń.
Normalniezamieniamzniąkilkasłów,rozmawiamy
opostępach,otym,cowydarzyłosięwdomuwciągu
minionegotygodnia.Dziśsięspieszę,podajęNelibuciki,
apotemkucam,abyjepomócwłożyć.Dziśniemaczasu
nalekcjęsamodzielności.PaniIzapewniesiędziwi,ale
niekomentuje.Ustalamy,żewidzimysięzatydzień
ostałejporze.
Pożegnajsię,Nelciu!przypominam.
Nelaomiataobojętnymspojrzeniemterapeutkęiinne
matki.Wykonujeniemrawyruchpalcami,jejwzrokjuż
błądzipościanachupstrzonychplakatamiirysunkami
dzieci,pokulistychlampachnasuficie,liniachpłytek
naposadzce.Zatapiasięwewłasnychmyślach,
wewłasnymświecie.Kciukwędrujedobuzi.Biorę
zarękęidelikatniepopychamwkierunkuwyjścia
naschody.Podążajączanią,poraztysięczny
zastanawiamsię,jakwyglądatenświat.ŚwiatNeli.