Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Umyłsięiubrałszybko,ibezśniadaniawyszedłdopracy.Przedtem
odwróciłdościanygłośnikiwieżystereoiwłączyłnacałyregulator
radio.Poddrzwiamisąsiadówzatrzymałsięnachwilę,wcisnąłkilka
razydzwonek,załomotałpięścią,wrzasnął:Pobudka,skurwysyny!
izsatysfakcjąodnotowałgwałtownyruchwmieszkaniu.Żałował,
żeniemożetrzasnąćdrzwiamiklatkischodowej,takdlaukoronowania
zemsty.Zwściekłościwnimwrzało.Musiałwyglądaćjak
uosobieniefurii,bonastacjimetraludziepryskaliprzednimnaboki.
Wdrodzedopracyzłośćpowoligasła.Kiedywcentrumprzesiadłsię
dotramwaju,żebydojechaćdobiuranaSaskiejKępie,ochłonąłjuż
całkowicie.Wciążbyłzły,nawetbardzozły,alewróciłmurozsądek.
Icoterazbędzie?zastanawiałsięponuro.Wpierdzieląmijaknic.
Zadarłemzniminaamen.Przypomniałsobieowykrzykiwanychpod
jegoadresemgroźbach.Zimnypotspłynąłmupoplecach.
ApanjakzwyklespóźnionyprzywitałagopaniJadwiga,
szefowadziału,wktórympracował.Zdziwionyspojrzałnazegarek.
Doósmejbrakowałojeszczetrzechminut.Jużotwierałusta,żeby
zaprotestować,alekobietagoubiegła,zalewającpotokiem
niezasłużonychwyrzutów.
Nigdyniemożnanapanaliczyć,nigdy!Ocokolwiekpoproszę,
pozostajebezecha!Powtarzam!Tonieinstytucjacharytatywna!Nie
podobasiępraca?Toforazedwora!tacy,cotylkoczekająnapana
miejsce,zpocałowaniemręki!Ibezżadnejłaski!
Adamniewiedział,ocojejchodziło.Czułpowracającąfurię,
wypływającenatwarziszyjękrwisteplamywściekłości.Nie!Nie!
Nie!Kurwa,nie!Zadużotegojaknajedenporanek!Widziałwokół
siebiepochylonegłowywspółpracowników,jakbychcieliskurczyćsię
izapaśćpodziemię,staćsięniewidzialni!Patrzyłnanabrzmiałą
wściekłościątwarzszefowejimiałwrażenie,żesamzachwilę
eksploduje.Postawiłnapodłodzeprzykrześleplecak,wziąłpodramię