Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Aaaaa!!Drugiwreszciepojął,okogochodzi.Tociekawe,
cosięstało,żezatrudnilitegomydłkazamiasttejlaski.
Noprzytaknąłpierwszy.Inajgorsze,żeniewiadomo,
zczyjegopoleceniagozatrudnili.Wszyscymilcząjakzaklęci.
Myślisz,żetokolejnyczłowiekRoberta?
Nie,niesądzę.WyraźniesięnieznająicośRobertpatrzy
naniegokrzywo.
Krzywoniekrzywo,alegozatrudnił.Widoczniebałsię
odmówić.Ijakaztegotajemnica!
Ty,amożetoczłowiekIlony?
Ilony?Zdziwieniewgłosiesięgnęłoszczytu.Tojakby
przyszedłznikądzaśmiałsięnieprzyjemnie.Rozmówca
muzawtórował.
Lepiejbyćostrożnym.
Mówiłcośjeszcze,aleAdamjużtegonieusłyszał,bowyszli
ztoalety.
Awięctotak,pomyślał.Człowiekznikąd.Hmm...Paradoksalnie
ichniewiedzadawałamuprzewagę.Niewiedzą,czyimjestem
człowiekiem,dlategotakmnieobwąchują.Ostrożni.Wyprostowałsię,
zesztywniałyzezdenerwowania.Dopieroterazzdałsobiesprawę,
wjakimnapięciuprzysłuchiwałsiętejrozmowie.
Nieudałomusięzidentyfikowaćrozmówców.Zresztąnawetsięnie
starał.Ważniejszebyłoto,czegosięprzypadkiemosobiedowiedział.
Postanowiłnadalzachowywaćsiętajemniczo,niezdradzającnikomu,
żeniemażadnegopoparcia,niktzanimniestoi.Wprawdzienie
przysporzyłomutożyczliwościinowychznajomych,aleniezależało
munatym.Takieznajomościbyłydlaniegonicniewarte,choćmoże
byłobymuraźniej,gdybyczułsięczłonkiemzespołu,anietakjak