Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przystopowałiobiecywał,żebędęmógłzabraćkilkaowocówizjeść
jewdrodzepowrotnejdodomu.
Napoczątkusezonukażdedzieckodostawałozgodę,którąmusieli
podpisaćrodziceiktórąnależałozwrócićrazemzopłatązawynajem
boiskaisprzętu.Dałemmamie,alepowiedziała,żeniepodpisze
formularzainiezapłaci.
Pewnegopopołudnia,dwatygodniepopierwszymmeczu,trener
wziąłmnienabokipowiedział,żebezzgodymojejmamyniebędę
mógłgrać.
Następnymrazemmamaprzyjdziezobaczyć,jakgram
obiecałem.Wtedyzapłaci.
Powiedziała,żeprzyjdzie,inaprawdęwierzyłem,żesiępojawi.Ale
nigdytegoniezrobiła.
Tymczasemojciecjednegozchłopakówzdrużynyzgodziłsię
zamniezapłacićinawetkupiłmimojepierwszekorki.Byłypiękne
zczarnejgumyiskóry,zbiegnącymniebieskimkotempoobu
stronach.Chociażskórabyłabardzotwarda,butybyływyjątkowo
wygodneipasowałyjakulał.Kiedyporazpierwszyzałożyłem
jenatrening,mogłemkopaćpiłkęmocnoidalekojaknigdy.
Byłemprzeszczęśliwy.Niechciałemichzdejmować!Wróciłem
wnichdodomunarowerzeiwbiegłemdośrodka,powiedziećmamie,
cosięstało.Wyglądałanazadowolonąichociażniemiałapieniędzy,
żebyopłacićmojetreningi,miłobyłowiedzieć,żejestktoś,kto
przejmowałsięmnąnatyle,żebydaćmiszansę.
Tymczasemdziadekwcalesięniecieszył.Właściwiebyłwściekły.
Oskarżyłmnie,żeukradłembutyalboubłagałemkogoś,żeby
mijekupił.Kiedyzaprzeczyłem,wściekłsięjeszczebardziej.
Otworzyłdrzwinaościeżiwyrzuciłkorkinaulicę.
Torozgniewałomojąmamę,którazełzamiwoczachpróbowała
mniebronić.Wywiązałasięmiędzynimistrasznaawanturaioboje
darlisięwniebogłosy.Kiedywkońcuprzestalinasiebiekrzyczeć,
mamawyglądałatak,jakbymiałazamiarmniespoliczkować.
Poszedłemdoswojegopokoju.
Czułemsiępodle,wiedząc,żeawanturawybuchłazmojegopowodu
iżetowszystkomojawina.Tejnocywyszedłemzdomuprzezokno,
wziąłembutyiroweripojechałemprzedsiebie.Byłatopierwsza
zmoichlicznychucieczekzdomu.
Nietrwaładługo.Chybaspodziewałemsię,żemamabędziemnie
szukać,aleonawiedziała,żeniemamdokądpójśćikonieckońców
wrócędodomu.Godzinępóźniejbyłemjużzpowrotem,ananogach