Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–TujestznacznielepiejniżwWarszawie–odpowiedziałaziro-
nicznymuśmiechem
Natychmiastodstawiłabagażenabokipostanowiłazrobićrekone-
sansnowegomiejscaRuszyławstronęlasuJużjejnieprzeszkadza-
ło,żenowiutkiebalerinyzostałycałkowicieprzemoczoneSielan-
kowywidokzapierałdechwpiersiachZawszemarzyła,żebymieszkać
wpobliżuzieleni,alenigdynieprzypuszczała,żemożesiętospeł-
nićDziadekmusiałuwielbiaćtenwidokzoknaImbliżejdrzew,tym
bardziejrześkiestawałosiępowietrzeJużnieczućbyłoobornika
Nagranicypodwórzailasupłotbyłbardziejzniszczonyniżodfron-
tuWjednymmiejscuznalazławyrwanedeskiikorzystajączmoż-
liwości,przeszłasięprzezsporychrozmiarówdziuręStanęłana
starych,pożółkłychliściach,którepokrywałyziemięKażdykrokpo
nichrobiłszelest,któryprzerywałbłogąciszęZauważyłaumyka-
jącyprzedniąbiałyogonekHałasemprzepłoszyłazająca,który
czmychnąłwkrzakiEwawestchnęłaiwzięłagłębokiwdechotu-
lającsięświeżościąlasuTootoczenienapawałojąspokojemiwy-
ciszałoTaknaprawdęporazpierwszywswoimżyciumiałaokazję
przystanąćiobserwowaćprzyrodę,alenietęsztuczną,miejską,
tylkotęnaturalnąidzikąBezwahaniaruszyławgłąblasuSmukłe
iwysokiebrzozykierowałysweświeżozakwitłeliściedosłońca
Każdaroślinarosnącanaziemiwalczyłaoprzetrwanie,odostęp
dowodyiświatłaEwapoczuła,żewłaśniewtejchwilijejżyciesię
zmieniaPękawniejcoś,czegonieumienazwaćirodzisięcośzu-
pełnieinnegoDotknęłapniajednegozdrzewOparłaczołoobrzo-
zęichłonęłajejenergięNiemogłauwierzyć,żetenwidokbędziejej
teraztowarzyszyłcodziennieSięgnęładokieszenipokomórkę,aby
sfotografowaćtenwidok,leczpochwilizrezygnowałaUznała,że
żadnezdjęcienieoddawpełniurokutegomiejsca,więcpostanowiła
|
19
|