Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wymagająużyciazapałek.Całylasposzedłbyzdymem.
Przeskakujęnadstrumieniemłączącympotokzrzekąiszybkim
krokiemwchodzędolasu.Górującenademnądrzewaobserwująmnie
jakgiganty,któreśledząmojąpodróż.Mająponadsześćdziesiąt
metrówwysokości,aichkoronytakgęste,żegałęzieprzypominają
trzymającesięręce.Nawetzadniablokującałeświatłosłoneczne
iuniemożliwiająrozwójwszelkiejroślinnościpozamchem.
DwalatatemustarszybratRhettarzuciłwyzwanieswoim
koleżankomzklasy.BryanyiElizabethmusiałytuprzenocować
wnamiocie.Dziewczynyzobaczyłyniedźwiedziaispanikowały.
Zgubiłysięwlesieiprzezgodzinęniemogłyznaleźćdrogi.
Zorganizowanogrupęposzukiwawczą,bozanimstraciłyzasięg,
zdołaływykonaćchaotycznytelefondotatyElizabeth,któryniemiał
pojęcia,gdziejestjegocórka.
Nigdyniemogłamzrozumieć,dlaczegonajstarszybratRhettakazał
imzrobićcośtakiego.Potemokazałosię,żetoniebyłtylkogłupi
szkolnykawał,leczpocząteknowychporządków.
Ekscytacjapowsypaniupudrudlaniemowlątdosuszarekdorąk
ipatrzenie,jakludziepokrywająsiębiałympyłem,przestałyjuż
wystarczać.
KiedyśrazemzRhettemrobiliśmywłasnąwersjęparkouruwgórach
ilasach.Godzinamibudowaliśmynory,skakaliśmydorzekzcoraz
większejwysokościirozpalaliśmyogniska.Doskonalewiem,żechęć
podejmowaniaryzykaigłódkolejnychdawekadrenalinybiorąsię
zrobieniatego,coznajdujesiępozanasząstrefąkomfortu.Ale
pocozmuszaćdotegoinnych?
Zkażdymkolejnymkrokiemniepokójcorazbardziejściska
miżołądek.Wokółmnietylkodrzewa.Powinnambyławybrać
dłuższądrogę,któraniejesttakprzerażająca.
Popro
stuidź.
Spotkaniejeszczesięniezaczęło,więcraczejniemuszęsię
obawiać,żektośdostałzadanie,abymnienastraszyć.
Lasrobitojużwystarczającoskutecznie.
Zmuszamsię,żebywejśćgłębiejwcień.Gęstedrzewapowoli
zaczynająsięrozrzedzaćdająsobiewzajemniewiększąprzestrzeń
ipozwalająprzechodzącymzłapaćgłębszyoddech.
Idęwydeptanąścieżką,którajestdrogąnaskrótyprowadzącą
zprzedmieściadopotoku.Wilderowiemieszkająniedaleko,dlatego
Rhettuważagopraktyczniezaswojąwłasność.Aletoniejestich
teren.