Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
malować;tobytylkozbanalizowałojejurodę.
Nigdynieinteresowałgotentyp–typdziewczyny
zsąsiedztwa.Aletajestinna.Maoczykolorudymu,
zdecydowaniezarysowanypodbródekimałyzadarty
nosek,lekkoobsypanypiegami.Usta–wewłaściwej
sytuacji–zachęcającedocałowania.
–AwięcjakdługobędziepaniwBangkoku?–zapytał
odruchowo.
–Jestemtujużoddwóchdni.Jutrowyjeżdżam.
Zakląłwmyślach.
–DoSajgonu–dodała.
–DoSajgonu?Jadętamzadwadni.Cozazbieg
okoliczności–rzekłzdumiony.
–Naprawdę?
Spojrzałanależącąnasiedzeniuteczkęznapisem
LaboratoriumIdentyfikacyjneArmiiStanów
Zjednoczonych.
–Sprawypaństwowe?
Skinąłgłową.
–Apani?
–Sprawyrodzinne.
–Wporządku–odparł,zastanawiającsię,
cotozaprzeklętesprawy.–Byłapanikiedyś
wSajgonie?
–Raz.Alemiałamwtedydziesięćlat.
–Tatabyłwwojsku?
–Cośwtymrodzaju.–Jejwzrokbyłciągleutkwiony
wjakimśodległympunkcie.–Niewielepamiętam
miasto.Kurz,upałisamochody.Jedenwielkikorek.
Ipięknekobiety...
–Wielesięodtegoczasuzmieniło.Większość