Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dziękuję…–powiedziałpokornieGromisławhrabiaBobo-
rowski,poprawiającokulary,któreniewiedziećczemupozostawio-
nomunanosie.–Myślicie,żeznajdziesiętu…cośdopicia?...
–Atyśmyślał,żemyciebieszukaliśmyztakimpoświęceniem,
czyjak?–naskoczyłznowuWaleza.–Flaszkimyszukali!Tozna-
czy…wody…Albochociażpiwa…
–Itoalety…–przyznałAlekprzebierającnogami.
Gdyjużpanowieprezydencizałatwilikolejnoprymarnepotrze-
byfizjologiczne(aktualnyprezydentnakońcu,jakonajmłodszysta-
żemiwdodatku,ten,którydopierocowstałzsedesu),zjednoczeni
ponadpodziałamiwewspólnymceluposzukiwaniaczegośdopicia,
ruszylidoataku,rozpraszającsiępocałejprzestrzenibetonowego
bunkra,wktórymsięznaleźli.
Naglerozległsiętrzask,hukirumor,azarazpotemdałsięsły-
szećwrzaskAlkaWaśniewskiego,którywyraźniewzywałratunku.
WalezanatychmiastpobiegłwtamtąstronęiujrzałAlka,rozciągnię-
tegojakżabanabetonie,wpozycjiwskazującejwyraźnienato,że
potknąłsięoleżącepodnimzwłoki.Ponieważtrupleżałtwarządo
ziemi,trudnobyłozidentyfikowaćjegotożsamość.Jednaktrzymałw
dłonikartkępapieru,jakbylist…
–D-r-o-ooo-gi…drogi…znaaa…laaz…co…–zacząłsylabi-
zowaćWaleza,poczympowtórzyłostatniąsylabę:–Co?!
–Dajpanto,jateżchcęzobaczyć!–wyrwałmubrutalniepa-
pierAlekWaśniewski.–Drogiznalazco,jeżelinatknieszsięna
mojeszczątkidoczesne,proszę,pochowajjepochrześcijańsku,ana
mogileumieśćkrzyżzpodpisem:TuleżygenerałWojciechKaru-
zelski…Nonie,tojużsąjakieśjaja!–krzyknąłodsuwająckartkę
odoczu.
–Karuzel,pochrześcijańsku???!!!–zdziwiłsięnatoWaleza.
Niewielemówiącodwrócilitrupatwarządogóry,iwtedyich
oczomukazałosiępomarszczoneczoło,upstrzoneplamamiwątro-
18