Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wymianazdańzesłużącymwhallu,poczymkrokjego
zbliżyłsiędodrzwibibliotekijużsamówkrokogłaszał,
żeotoidziepandomu.
Zachowałosięwmejpamięcipewneniewyraźne
wspomnienieEdwardatakiego,jakimbyłdziesięćlat
temu:wysokiego,żylastego,niedojrzałegomłokosa;teraz
natomiast,gdywstałemzfotelaiobróciłemsięwstronę
drzwibiblioteki,ujrzałemprzystojnego,silnego
mężczyznęojasnejcerze,solidnejposturzeiatletycznych
proporcjach;napierwszyrzutokadostrzegłem
gwałtownośćiszorstkośćjegoobejścia,ujawniającesię
zarównowsposobieporuszania,wpostawie,woczach,
jakiwogólnymwyrazietwarzy.Przywitałmniezwięźle,
awchwili,gdypodaliśmysobiedłonie,zlustrował
postaćodstópdogłów;usiadłwfoteluwyściełanym
safianemiwskazałsiedzeniedlamnie.
Spodziewałemsię,żeprzybędzieszpandokancelarii
wCloseoznajmił;wgłosiejegowyczuwałosięszorstki
ton,prawdopodobniedlańcharakterystyczny;mówiłprzy
tymzgardłowympółnocnymakcentem,brzmiącymostro
wmychuszach,przyzwyczajonychdosrebrzystej
wymowyzPołudnia.
Właścicielgospody,przyktórejzatrzymałsię
dyliżans,skierowałmnietutajrzekłem.Zpoczątku
wątpiłemwrzetelnośćjegoinformacji,niewiedziałem
bowiem,żeposiadapantakąrezydencję.
Ach,wporządku!odparł.Poprostutkwiłem
wkancelariiopółgodzinydłużej,czekającnaciebie,
towszystko.Myślałem,żeprzybędzieszpandyliżansem
oósmej.
Wyraziłemżal,żezmuszonybyłczekać;nie
odpowiedział,poruszyłjednakogieńwkominku,jakby
pragnąłzamaskowaćodruchzniecierpliwienia;następnie
przyjrzałmisięznowu.
Odczułemwduchusatysfakcję,żewpierwszejchwili