Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ktomówi,ktopiszeKomiža,narynku
Chłopcemnazdjęciu,ostrzyżonymichudym,
przytrzymującymbrata,bytennieuciekłzkadru,
pisarzem,któryniepotrafiznaleźćwtekściezajęciadlaswojejsiostry,
mógłbymbyćja.
Mężczyzną,którydwalatatemuwsierpniu,
narynkuwKomižy,przedknajpąGezo,głośnomówił,
mógłbymbyćja.
Przysąsiednichstołachzapanowałomilczenie,patrzą
zpobliskichokien,dwiedziewczynyśmiejąsięicałują,
kelnerstłukłszklankę,jakaśJaponkaijakiśJapończyk
robiązdjęcia,kręcąfilm,trzystaruszkiwychodzą
zkościoła,grupkamężczyznczekanaprom,ktośprzyjedzie.
Ktośpytakogoś,skądśgoznam.
Ruszającsię,rozmawiając,biegając,pisząc,nagle
stajesięczęściążywejofertyturystycznej,częściąprospektu,który
przedsezonemzapraszanadmorzeNiemców,WłochówiFrancuzów,
dyskryminującCzechówiSłowaków,
częściąprogramunarynku,częściąwidokówki,
pogodajestsłoneczna,częściąnocywKomižy,
fragmentemniepewnejpamięci.
Ktomówi,ktopisze?
Pewnegodniawpołudniecudsięniezatrzymuje,imbardziejjestem
cichyispokojny,imbardziejchciałbymzamieszkaćwsłowachżony,
iśćpowoli,powolisłyszećikrok,igłos
tymmniejszeprawdopodobieństwo,że
byćmożetomógłbymbyćja.
Czasmija.
Popołudniowasjestaogarniahandlarzaikelnera,
pijakaistatek,dziewczynkęiogród.
Opowieśćodeszłapodinnyadres,jużzmywasięfiliżanki,
zbierabutelkiizmieniaobrusy.
Kobietypochowałylusterka,amężczyźnispoglądająnazegarki.
11