Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakstrunaplecomprezentowałsięnienagannie.Byłidealnyiwszystko
wokółniegotakżemusiałotakiebyć.Ajużnajbardziejtyczyłosię
tomojejosoby,boprzecieżcórkasamegomaestraLucianaAdananie
mogłamiećwad.Piękna,nieskazitelna,ponadprzeciętnieuzdolniona
ibezwłasnegozdania–tocechy,którepowinnamreprezentować,
zdaniemmojegorodzica.Starałamsię,jakmogłam,byspełnićjego
wysokiewymagania,bybyćgodnamianajegocórki,imjednakbyłam
starsza,tymtrudniejbyłomisiędopasowaćdonarzuconegoprzez
niegokanonu,adzielącanasprzepaśćwciążsiępogłębiała.Przynim
ijegowielkościczułamsiędziecinnainiedoskonała.Niepotrafiłam
mudorównać,costanowiłopowódmoichfrustracji,borozpaczliwie
pragnęłamgonierozczarować.
–Titomniezawiezie–odpowiedziałamniechętnie,bozdawałam
sobiesprawę,żemaestroniebędziezachwyconytymfaktem.
Niemyliłamsię.Czołoojcazmarszczyłosięgniewnie,aja
poczułamsięwinna.Jakbybyłocośzłegowtym,żeprzyjaciel
podwoziłmnienauczelnię!
–Toograniczonyutracjusz–skwitowałojciec.–Nieżyczęsobie,
byśpodróżowałazkimśtakim.Jeszczewswojejskrajnej
nieodpowiedzialnościspowodujewypadek.Wdodatku,jak
zauważyłem,jegoautotoreliktprzeszłości,zcałąpewnościąniejest
bezpieczne.
WedługLucianażadenzmoichprzyjaciółniebyłgodny
znajomościzjegocórką.
–Tato,onjużczeka–odpowiedziałam,oglądającsięprzezramię
wstronęwielkichokienprzydrzwiach,zzaktórychdolatywał
donaszychuszudźwiękklaksonu.
Titosięniecierpliwił.
–Takiezwyczajepanująwśródzwykłychplebejuszy,atynie
jesteśzwyczajna,Stello–skomentowałoziębłymtonemojciec.–
Towarzystwotychprostakówciniesłuży,zapominasz,kimjesteśiz