Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
domomentunaszegospotkania,choćzdrugiejstronyczekałem
nachwilętakdługo,żetedwadnibyłyniczymwobliczucałychlat
zgryzotyiprzeżuwaniaupokorzeniazprzeszłości.Stanowiłytylko
momentwdążeniudoupragnionegocelu,którybyłjużpraktycznie
wmoichrękach…
STELLA
Wbiegłampospiesznieposchodachiskierowałamsiękuwyjściu.
Panienko,aśniadanie?krzyknęłazamnąValentina.
Zatrzymałamsięwpołowiewyłożonegomarmuremholu.
Racja…
Jakzawszeroztrzepana!Gosposia,śmiejącsię,podeszła
domnieiwręczyłamipudełkowypełnionesmakołykami,które
przygotowała.
Dziękuję,Val.Schowałampojemnikdotorbyipocałowałam
kobietęwpulchnypoliczek,poczymruszyłamdodrzwi.
Wstawaniewczesnymrankiemnigdyniebyłomojąmocnąstroną.
Wdodatkuprzezwakacjestraszniesięrozleniwiłam.Aleterazczas
byłowracaćnauczelnięiznówmusiałamsięwdrożyćwrytm
krótkiegosnu,zktóregowypadłam.
Jużmiałamnacisnąćklamkę,gdyzaplecamiusłyszałamgłos,
którysprawił,żestężałam:
Dlaczegoodwołałaśszofera?
Odwróciłamsięwstronęojca.Byłprzystojnymmężczyzną,który
wszelkimidostępnymiśrodkamiwalczyłzupływemczasu.Jegowłosy
byłykruczoczarne,amimikaniezdradzałażadnejzmarszczki
właściwejdlajegowieku.Mimobyłubranywporannystrój
piżamęieleganckiszlafrokdziękiwysportowanejsylwetceiprostym