Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byczymprędzejznaleźćsięwpiwnicyiukryćzabaryłką
zcydrem.Jednakznajdowałsięprzecieżwtowarzystwie
innychzwierząt,musiałwięcsprostaćswojejreputacji
osobnikaśmiałego,wolnegoinieustraszonego.Odezwał
sięwięcgroźnymgłosem:
Ale,ale.Cototakiego?poczymruszyłnazwiad.
Taktobywazodwagą,częstopostępujemydzielnie,
boboimysię,żebynasniewziętozatchórzy.
Jinxpodszedłdolodówkiiwsunąłpodniąnos.Niuchnął
trzyrazycichutko,pokociemu.Zarazponimzrobili
użytekzeswoichnosówRobertiJerzykdwapotężne,
hałaśliwepsieniuchy.
Pióra!stwierdziłJinx.
JakiśptakstwierdziłRobert.
Wiatrmusiałgoprzywiaćprzezdrzwiwywnioskował
Jerzyk.
Napomoc!odezwałosięcośpodlodówkąnikłym,
skrzekliwymgłosem.
Jinxsięgnąłłapą,wyczułptasiąnogęipociągnął.Gdy
tylkogośćzostałwydobytyspodlodówki,spróbował
wstać,alebyłtakwycieńczony,żeodrazuprzewróciłsię
nabok.
Spokojnie,kolegorzekłJinx.Chłopaki,zanieście
godopieca,niechsięrozgrzeje.Tylkoostrożnie.Najlepiej
zanogi,Jerzyku.Takbędzienajlepiej.
JasięnimzajmępowiedziałRobert,wziąłostrożnie
ptakadopyskaizaniósłgodociepłegopudełka
pocygarach.
Ach,tenwiatr!jęknąłptak.
Jaksięnazywasz,ptaku?spytałJinx.Jesteśobcy
wtychstronach?
ZostawgowspokojupowiedziałRobert.Niech
wypoczywa.Wszystkiepytaniamożeszmuzadaćjutro
rano.
WporządkurzekłJinxiległznowunaswojej
wytwornejpoduszce.No,możewreszcieterazuda
misięzasnąć.
Wiatrjużniewrócił,poniedługiejchwiliwkuchni
słychaćbyłotylko,jakgośćpojękujecichoprzezsen.