Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
II
Zwierzętamiałyzasobąciężkąnoc,więckiedypani
Beanzeszłaranodokuchni,żebyprzyrządzićśniadanie
dlapanaBeanaorazdwóchadoptowanychchłopców,
ByramaiAdonirama,wciążjeszczesmaczniespały.
PaniBeanbyłaniewysoką,pulchnąkobietąożywych
czarnychoczachipoliczkach,któreprzypominały
jabłuszka.Niktniewiedział,jakwyglądapanBeanbez
zarostuitaksamoniktniemiałpojęcia,jakwyglądałaby
paniBeanbezfartucha.Wszystkiezwierzętaprzepadały
zanią,aonazanimi,więczawszemogłyspodziewaćsię
jakichśmiłychniespodzianeknakolację.Piekłanawet
tortynaichurodziny.TylkodlaPaniWiśni,któratortów
nielubiła,piekłaurodzinowąszarlotkę.PaniWiśniabyła
jednązkrów.