Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
5
Taksówkarzsięniemylił–kawawBristolcefaktyczniebyładobra.
WcześniejwszedłemdopobliskiegoEmpikuikupiłemmapęokolicy.
Wkawiarnirozłożyłemjąnaniewielkimstolikuipróbowałem
zapamiętaćukładmiastainazwynajważniejszychulic.Jakieś
dzieciaki,którechybazerwałysięzlekcji,patrzyłynamnie
rozbawione.Cóż,pewniemiałysmartfonyzmapamiGoogle’a.Nie
korzystałemznich,bouważałem,żerozleniwiają–podobniejakcały
internet.Kiedyżyjeszzeświadomością,żewszystkieinformacje
sąpodręką,żewystarczytylkosięgnąćdokieszeniipomazaćpalcem
poekranie,wówczasniczegoniemusiszwiedziećanizapamiętać.
Awchwilizagrożeniaodpadajązabawykomórkąigrzebaniewsieci.
Musiszopieraćsiętylkoiwyłącznienatym,comaszwgłowie.
Aleczasaminawetjamuszęskorzystaćzinternetu.
Kupiłemczapkęzdaszkiem,okularyprzeciwsłoneczneinową
bluzę.Prosteprzebranie,jednaknaraziepowinnowystarczyć.Cóż,
jeśliludzieKazikanaprawdęmnieszukali,popełnialisporybłąd.Nie
wiedzieli,kimjestem,skądsięwziąłemiczegochcę,niemieliwięc
żadnegopunktuzaczepienia.Niczymsięniewyróżniam,mójopis,
jakimdysponowali,pasowałprawdopodobniedopołowymężczyzn
wtymmieście.Wtejsytuacjiposzukiwaniabyłystratączasu
izasobów.Naichmiejscuostrzegłbympoprostuwszystkich
kontrahentówiwspólnikóworazskupiłsięnaochroniekluczowej
infrastruktury.
PowłóczyłemsiętrochępoJeleniejGórze,jednaknieznalazłem
tego,naczymmizależało,zatoznówtrafiłempoddworzec
iwszedłemdobudkizjedzeniem,którąodwiedziłemrano.
Obsługiwałatasamadziewczyna.Podawaławłaśnieklientowi
wielkiegohotdoga,ociekającegoketchupemimusztardą.Chłopak
porwałgoipopędziłwstronęperonów.
–O,facetbezsmartfona!–rzuciłaradośnienamójwidok.–Witam
ponownie!Zgłodniałpan?
–Nie.Szukamkawiarenkiinternetowej.Wiepani,gdziejąznajdę?