Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Spojrzałanamnietak,jakbymrobiłsobieżarty,apotem
wybuchnęłaśmiechem.
–Kawiarenkainternetowa?!Toonejeszczeistnieją?
–Wniektórychmiastachtak.
Zniedowierzaniempokręciłagłową.
–Unaschybanie,aprzynajmniejożadnejniesłyszałam.
Pocotopanu?
–Muszęcośsprawdzić.
Popatrzyłanamniezuwagą.
–Ilewtakiejkawiarencepłacisięzagodzinę?–zapytałapochwili.
–Niewiem,pięćzłotych?
–Tozapięćzłotychpożyczępanuswójtelefon,żebypansobie
sprawdził,cochce.Copannato?
–Brzmidobrze.
Podsunęłamismartfonaiodblokowałago,ajarzuciłemnaladę
monetę.
–Tylkoproszęnieoglądaćzdjęć.Sątamprywatnefotki.
–Dlachłopaka?
–Albodziewczyny–oznajmiła.–Wkażdymrazieniedlapana.
–Spokojnie.Niezamierzamnaruszaćpaniprywatności.Proszęsię
nieobawiać.ChcętylkocośsprawdzićwGoogle’u.
Otworzyłemprzeglądarkęiwpisałemhasło„JeleniaGóra,firma
geologiczna,Australia,uran”.Przejrzałemszybkowyniki–natrzecim
miejscuznalazłemto,czegoszukałem:stronęfirmy,wktórejpracował
Prosty.Uznałem,żetota,bowątpiłem,bywJeleniejGórzedziałało
więcejprzedsiębiorstwposzukującychuranu.Bądźcobądźtodość
niszowadziałalność.Uruchomiłemstronęiwszedłemwzakładkę:
kontakt.Sięgnąłempochusteczkę,agdydziewczynapodsunęła
midługopis,przepisałemadressiedzibyfirmy.Mieściłasięnaulicy
Grodzkiej.Opłaciłosięsiedzenienadmapą–wiedziałem,żetoprzy