Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pajęczynach,atrawysrebrząsięwpierwszychpromieniachsłońca.
Kiedyptakizaczynająnieśmiałośpiewać,żebyjużpochwilicałylas
rozbrzmiewałradością.Słodkiejagody,wrzosowiska,szumfal.
Wiedział,żeuwielbiamzachodysłońca,kiedywielkaczerwonakula
stykasięzliniąhoryzontu,powierzchniafalprzezchwilęmienisię
złotem,apojedynczeobłokinapowoligranatowiejącymniebie
zapalająsięczerwienią…CzęstojeździliśmyrazemnadBałtyk.Morze
todługiespacery,mojadłońwjegodłoni,kreślonenamokrympiasku
serca…Tokąpielewpromieniachzachodzącegosłońca,krzykmew,
zamkizpiasku,bursztyny.Toszczęśliweminuty,składającesię
naniezapomnianegodziny,układającesięwdnipełnemiłości.Tam
byliśmytylkomy.Niebyłojegopracyijegostudentów,niebyło
moichprojektów.Czaswyjętyjakbyzinnejrzeczywistości,skradziony
tylkodlanas.
PojedziemydoTrzęsacza,doKonrada.GłosBartkawyrwał
mniezzamyślenia.Cotynato?Pamiętasztamtegalopująceoświcie
konie?
Pamiętałam.Nigdytegoniezapomnę.Chcieliśmyzamówićsobie
jazdy,weszliśmynaterenstadninyinagleusłyszeliśmytętentkońskich
kopyt.Byłwyraźny,corazwyraźniejszyinaglezzalasuwyłoniłosię
stadogalopującychrumaków.Koniejakbyfrunęłyponadłąką.Stałam
zahipnotyzowana.Pamiętamdźwiękkopyt,rozwianegrzywy
iunoszoneprzezpodmuchywiatruogony…
Pamiętasz?dopytywałBartek.
Pamiętam.Jakmogłabymzapomnieć?
Pojeździmykonnopoplaży,pooglądamyzachodysłońca,
posiedzimyprzykominku.Będziecudownie.Wytrzymajtutajjeszcze
trochę.Mówiłaś,żewyjdziesznaweekend.
Taktwierdziłprofesor.Wytrzymałam.Skończonodiagnostykę.
Wdzieńwypisuprofesorzaprosiłmnienarozmowę.
Czymogęwejśćzmoimchłopakiem?zapytałam.