Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wlaptopieipołożyłemsię.Poczytałemostatniąpowieść
JulianaBarnesa.Wtrakcielektury,podziesiątej,wziąłem
proszeknasenny.Stłumionyestazolamemzasnąłem
popółgodzinie.Obudziłmnietelefon.Spojrzałem
nakomórkę.Byłaósma.Dzwoniłajakaśpani,żeby
zaproponowaćmikontowbanku.Zadarmo.
Natychmiast.Tylkozaświadczenieozarobkach
ioumowienaczasnieokreślony.
Niemam.Akontojużmam.
Alecopanuszkodzidonaswstąpić?BiałaPodlaska,
placWolnościdziewięć.
Szkodzi,bostracęczas.
Anacopanutenczas?
Odłożyłemsłuchawkę.Miałarację.„Nacopanuten
czas”.Genialnakobieta.Wstałem.Nakanapieleżały
równozłożoneprześcieradłoikoc.Kamilaaniśladu.
Wkuchninastolekartkawyrwanaznotatnika.„Jeszcze
razbardzodziękuję.Odezwęsięwbardziejsprzyjających
okolicznościach.KamilMaliszewski”.Wyszedłem
naganek.Mgłasiępodnosiła.Uciekała.Przezchwilę
wahałemsię,czypojechaćdowsirowerem.Alejeszcze
byłobłoto.Wsiadłemdotoledo.Dowsimiałemniecałe
dwakilometry.Podrodzetrzydomy.Jedensięrozpadał.
Dwamurowane.
Rokwcześniej.Trzybiurka,trzyfoteleitrzykomputery.
Stacjonarne,botańszeodlaptopów.Apozatym
odpowiedniakomórkauniwersyteckakupowałato,
cochciała,anieto,czegomyśmypotrzebowali.Laptop
trzebabyłosobiekupićzapieniądzezgrantualbo
zawłasne.Pokójponury.Oknazamknięte,
bowychodziłynaKrakowskiePrzedmieścieihałas
okropny.Czytałemkolejnyrozdziałpracymagisterskiej
natematpierwszychlatrozwojuugrupowańnarodowych
wXIXwieku.Niezłapracajaknazaocznego.Dopiero
odmiesiąca,czyliodkolokwiumhabilitacyjnegomiałem
uprawnienia,byprowadzićpracemagisterskiestudentów
dziennych.Wpokojuspędzałemczastylkomiędzy
zajęciamiinadyżurachdlastudentów.Zazwyczaj
siedziałemwtympokojuśmiertelnieznudzony,aledziś