Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wybudziłsiękomputer.Pokazałsiętekst
dotłumaczenia,skróconawersjawielotomowejhistorii
AngliiWinstonaChurchilla.Samzaproponowałemksiążkę
wydawnictwu.Bardzolubiłemcałość,alewiedziałem,
żetylutomówniktwPolscenieopublikuje.Niechciało
misię,alezacząłem.Pomyślałem,żewszystkoprzez
mgłę.Stanowiłazagrożenie,aleiobietnicę.Możecoś
sięzniejwyłoni?Amoże,kiedyopadnie,cośzostanie?
Zamknąłemtłumaczenie.
Ktośzapukałdodrzwi.Kiczort?Odziewiątej
wieczorem?Uchyliłemdrzwi.Młodyczłowiek
wzamszowejkurtce.Porządnebuty.Miłatwarz.Obita.
Krewmuciekłazokolicucha,alejużzakrzepła.
Bardzopanaprzepraszam…Alejechałemwstronę
Rykowaiugrzązłem.
Pocopantędyjechał?Zresztą…urwałem.
PrzypomniałemsobiezachowanieMarkaRoli.Niechpan
wejdzie.Muszęsięubrać.
Wszedł.Podałmiwkorytarzurękę.
KamilMaliszewski.
AdamRuciński.Spojrzałemnaniegowświetle.
Nieźleoberwał.Twarzopuchniętazprawejstrony,
zaschniętajużkrewnawardze.
Gdzietensamochód?
Ruszyłdrogąnapółnoc,wstronęlasu.Bardzorzadko
ktokolwiektędyjeździł.Czasemktośzdrzewem
kradzionymzlasu,czasempijacy,którzybalisięjechać
normalnądrogą.Samochódstałniedaleko,zedwieście
metrów.Toyota.
Możejakpanmniepopchnie,udamisięwyjechać
powiedziałem.Niechpanuważa,będęnajpierw
próbowałdoprzodu,apotemdotyłu.
Wsiadłem.Kluczykitkwiływstacyjce.Pokilkupróbach
udałosięwyjechać.Kamilniebyłmistrzemkierownicy.
Wjechałemnapodwórko.Kamilszedłzamną.
Mapanmożegaraż?Możnabygowstawić?
Wolałbym,żebygoniktniewidział.
Wstawimydostodoły.Niechpanotworzydrzwi.
Wświetlereflektorówwszystkobyłodoskonalewidać.