Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozpuszczalnaalbozekspresu.Ekspres,stółkuchenny
itrzykrzesłaprzywiozłemwWarszawy.Czwartegdzieś
sięzapodziałojeszczeuojca.Przywiozłemtakżebiurko.
Resztękupiłem,kiedywynająłemdom.Nastolestał
zielonykoszyczekzwikliny,doktóregowkładałem
wszystkieklucze–oddomu,spichrza,stodoły
isamochodu.Czasemkładłemnastółobrusik,aletrzeba
gobyłopraćpokilkudniach,więczrezygnowałem.Niby
byłapralka,alejejnielubiłem.Musiałempodejmować
decyzję,kiedyjąuruchomić,aponieważbyłemsam,
wystarczyłodwarazywtygodniu.Niechciałomisię
podejmowaćżadnychdecyzji.Pralkaostateczniesię
przydawała,alezmywarkiniekupiłem–ztychsamych
powodów.Naczyniaczekałybytydzień.Gotowałem
rzadko.
Przebrałemsięwdres,włożyłemlekkąkurtkę.
Wyszedłemnazewnątrz,zamknąłemdom.Pobiegłem
drogąwśródłąk.Miałemgrubesportowebuty.Drogabyła
wilgotna.Wolałembiegaćwlesie,alewkwietniubyło
wnimmokro,pełnokałuż.Miałemjużwyliczonedwaipół
kilometra.Bieganiemiałosens,możetylkobieganie.
Potemczułemsięlepiej.Polewejstroniepierwszedomy
wsi.Daleko.Poprawejłąka.Przedemnąłąka.Łąka
–matkamgły.Nahoryzoncielas.Próbowałempomyśleć,
corobićdziświeczorem,alenicnieprzychodziło
midogłowy.Niemiałemnajmniejszejchęcipracować,
możewezmęsięzatłumaczenie,teżniechętnie.Nie
mogłemnierobićnic.Jeszczeniewiedziałem,jaknicnie
robić.
Popięciukilometrachwróciłemdodomu.Wziąłem
prysznic.Ekspresmiałdobrychkilkalat.Trzebagobyło
pilnowaćiwyłączyć,kiedykawajużprzeleciała.Nalałem
trochęwięcejniżpółfiliżankiidodałemodrobinęmleka.
Filiżankabyłakupna,mlekotutejsze.Nielubiłem
gotowychskondensowanychmleczekzsupermarketu.
Wogólenielubiłemmleka,wyjąwszytęodrobinę
dokawy.Szedłemwięclubjechałemcokilkadni
dosąsiadki.Brałemmleko,aletrudnobyłomniejniżlitr.
Wlodówcewytrzymywałonajwyżejpięćdni.Przynosiłem