Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–BojakostatniowidziałamZuzankę,tomiaławarkocz
dopasa,siniakanapoliczkuirękęwgipsie.
–Aaa…–wtrąciłasięobgadywanadziewczyna
–pamiętam!Czternaścielatchybawtedymiałamito
tutajwylądowałamnapołowęwakacji,jakmnierodzice
musielizobozuzabrać.
–Musieli,boś,pochwiścielu,naszaberpoleciała.Jabłek
zcudzegosaducisięzachciało.
–Nie,ciociu!–ZuzannaodwróciłasiędoBarbary.
–Tonieojabłkachodziło,aohonor.
–Jakihonor?Mów,aleweźprzyokazjiwypakujwasze
torbyichodźmydodomu,bomisiępizzaspali.Nie
martwsię,warzywna–dodałaDobrusia,spoglądając
zsympatiąnadziewczynę.
–Natymobozie–mówiłaZuza,wyjmującbagaż–był
takiładnychłopak,wszystkiedziewczynysięwnim
kochały.ChybaBartek.Noionrzucił,żewnocywybiera
siędosadu,którysąsiadowałzterenemnaszego
obozowiska.
–Ity,głupia,oczywiściepostanowiłaśznimsię
wybrać?–Baśkasapnęłapoirytowana.
–Nonietakodrazu,bonajpierwchłopakizgłaszalisię
doudziałuwszabrze,apotemposzedłśmiech,żeżadna
babasięnieodważy.Notomusiałamratowaćhonor
dziewczyn…
–Jacięrozumiem,słonko.–Dobrusiapokiwałagłową.
–Teżmniezawszewkurzało,żefacecitraktująnasjak
cośgorszego.
–Zaraztamgorszego!–GłoszabrałaBasia.–Uważają,
żejesteśmysłabsze,delikatniejsze,żetrzebanas
bronić…
–Ot,naiwnasięznalazła.Taktomówią,jakchcącię
zdobyć,apotem…
–Apotemteżnastaktraktują!–Barbaraprzerwała
Dobrusigwałtownie.–Tylkotrzebanarozsądnegochłopa
trafić.JaktwójSławuśalbomójKrzysio…
–Nodobra!–DobrosławazerknęłanaZuzę
inatychmiastsięzorientowała,żewkraczająnagrząski
grunt.–Cobyłodalej?