Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Notoposzliśmywedwoje.Nocciemna,cicha,
gdzieniegdzietylkopsyposzczekują,wszyscyustawilisię
międzydomkamicampingowymi,wktórych
mieszkaliśmy,isięnanasgapią,amyjaktenJaś
iMałgosia:samotni,zagubieniiwystraszeni.–Zuzanna
podjęłaopowieść,modulującglosniczymdoradiowego
słuchowiska,alepotemjużnormalniedodała:–No,
przynajmniejjabyłamwystraszona.Przeleźliśmyprzez
płotizeskoczyliśmypodrugiejstronie.Wyglądałonato,
żenamsięuda,ażtunaglezdzikimcharkotemrzuciły
sięnanasdwawielgachnepsy,normalniejak
teBaskerville’a.Nototenmójbohater,Bartuś,jednym
susemwskoczyłnajabłonkę,ajazprzerażeniaruszyćsię
niemogłam,dopierojaknamnieryknął,tosię
opamiętałamichciałamwrócićnaterenobozu,tylko
żeztegopośpiechuzahaczyłambluzkąosiatkę.Najpierw
mnietoprzyhamowało,apotemmateriałpuściłirunęłam
naziemię.Łbemgruchnęłamokamień,arękajakoś
misiępodwinęła,noizłamała.Naszczęścieniewiele
pamiętam,bozemdlałam.Pierwszyrazocknęłamsię
wświetlicy–tobyłowtakimoddzielnymbudynku
dokupyzestołówką–apotemdopierowszpitalu,już
zgipsemnapokiereszowanejkończynie.
Słuchająctejopowieści,zaniosłybagażedosypialni
iponaglaneprzezDobrosławęruszyłydokuchni.Tam
gospodyniwyciągnęłazpiekarnikapięknie
przyrumienionąpizzęipoprowadziławszystkienataras.
Przywiniegadały,ażzrobiłosiękompletnieciemno.
HistoriaZuzannywywołaławstarszychkobietachlawinę
wspomnieńiposypałysięopowieści.
–No,miłepanie,proponujęnadziśskończyć.–Basia
pierwszadałasygnałdorozejścia.–Jutroteżjestdzień.
Idęsięwykąpaćirozciągnąćkościwnormalnymłóżku,
bopopodróżytymminiczymśbolimniekażdygnatek.
–Idź,idź.Myzarazdołączymy.
KiedyBasiazniknęławdomu,Dobrosławarozlałaresztę
winadokieliszków.Zmrokrozjaśniałytylkoustawione
nastoledwieświeczki,któreprzyokazjiwydzielały
zapachodstraszającypojawiającesięjużkomary.Jednak