Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przyglądasięuważnieipochwiliodpowiada.
Nie,niemampojęcia,gdzietojest.
Bierzekartkęzmojejrękiipodchodzidostojących
wpobliżuludzi.Wymieniająuwagiizamomentsym-
patycznygrubasekjestzpowrotemprzymnie.
Niestety,niktnieznategomiejsca.Tomusibyćja-
kaśnowanoclegownia–stwierdza.Czychcesz,żeby
ciętamzawieźć?
Byłobycudownie.Ajeślinietam,tochociażdocen-
trumdodaję.
Grubasek,typowyPolinezyjczyknaszabiera.Chcemy
wskoczyćnatyłjegoluksusowegopickupa,aleonsięnie
zgadza.Wrzucamytamtylkobagaże,asamiwsiadamy
doklimatyzowanejszoferki.Podajęmukartkęzadre-
sem,aleonjejniebierze.Wzamianzaczynapogawęd-
kę.Pytaskądjesteśmy,dlaczegotuprzyjechaliśmy,na
jakdługoitp.Potemdzwonidokogośirozmawiaprzez
połowędrogiwjęzykuwyspiarzy.
Jestśrodekdnia,dośćgorąconazewnątrziprzy-
jemniechłodnowsamochodzie.CentrumPapeetejest
dośćnowoczesneimocnoukwiecone.Zieloneskwerki,
niewysokie,aleszklanebudynkiprzyjemniezesobą
współgrają.Miastojestzwarteiszybkowyjeżdżamyna
przedmieścia.Trochęmniedziwi,żenaszkierowcaje-
dzietakpewnie,choćjeszczeniedawnonieznałmiejsca,
doktóregochcemydotrzeć.Jestjednaktakmiłyigodny
zaufania,żenawetprzezchwileniewzbudzamoichpo-
dejrzeń.Odbijamyodgłównejdrogiiskręcamywdziel-
nicędomkówjednorodzinnych.Powinnambyćbardziej
26