Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Uśmiechnąłsięprzyjaźnie.
–Dzieńdobry,paniedyrektorze.Oczywiście,służępomocą.
–Odwzajemniłauśmiech.
AdamFilipowiczodebrałodmłodejkobietyrączkęparasola,
poczymwysunąłwjejstronęłokieć,sugerując,bywzięłagopod
ramię.Uznałatengestzaniecozbytosobisty,alenieodrzuciłago,
tylkoposłuszniewsunęłarękę.Zamilkłaskrępowananiespodziewaną
sytuacją.Zatodyrektorwręczprzeciwnie.Opowiadałowakacjach,
żezaszybkominęły,trochęnarzekałnawaśniemiędzynauczycielami
związanezukładaniemplanuzajęćnanowyrokszkolny
inaniesfornychuczniów.
Gdydoszlidobudynku,woźny,którynajwidoczniejichobserwował,
otworzyłdrzwinaoścież,zanimktórekolwiekznichzdążyłonacisnąć
klamkę,iwylewniepowitałpracodawcę.
–Dzieńdobry,paniedyrektorze,paskudnapogoda,chybaniebo
płaczezawakacjami.
–Dzieńdobry,panieStanisławie.Słońcedopracy,jaktomówią,
niepotrzebne.Nawetlepiej,żezaoknemszaroiponuro,botemałe
ancymonkiskupiąsięnanauce,anienamarzeniachoniebieskich
migdałach–perorowałFilipowicz,mocującsięzparasolemJoanny.
–Dapan,paniedyrektorze,jatozłożę.Tochińszczyzna,taniocha,
robiąterazwszystkojakieśtakiejednorazowe.–Odebrał
odprzełożonegoparasol.–Złożępotem,niechsięwysuszytutaj.
Przyniosępóźniejdopańskiegogabinetu.
–ProszęoddaćpaniJoannieRojewskiej,naszejnowejpolonistce.
–Dyrektorwskazałdłoniąmłodąkobietę.
–Oczywiście,paniJoanno,proszęsięniemartwić,umnienie
zginie.–Woźnyukazałwuśmiechuniecopożółkłezęby.
–Bardzodziękuję.Rzeczywiścieniemiałabymcoznimzrobić.
Jeszczeniemamswojegogabinetuinawetniewiem,gdziejestpokój
nauczycielski–wyznałaskonsternowana.
–Proszępoczekać,zaprowadzępanią.–Dyrektorbezceregieli
chwyciłjąpodłokiećipoprowadziłnapierwszepiętrodopokoju
nauczycielskiego.Trzykobietysiedzącepodoknemnakońcubiałego,
długiegostołuobrzuciłyJoannęnieprzychylnymspojrzeniem,lustrując
każdyszczegółjejgarderoby.
–Drogiepanie,tojestnowapolonistka.PaniJoannaRojewska.
Zacznieunasodstażu,więcbądźciewyrozumiałeiokażcie
serdeczność.–Mrugnąłszelmowsko.Widaćbyło,żejestzkobietami
wswobodnejzażyłości.