Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ubranego,zgodniezobowiązującymdresscode’em,wgranatowy
garnitur.Domężczyzny,którywyglądaprzecieżnawojownika
zdżungliświatowejfinansjery.
Umiepan?spytałazniecierpliwiona.
Czyumiem?Niewiem.Dawnotegonierobiłem.Odłożyłem
walizkę,naktórąrzuciłemmarynarkę.Podwinąłemrękawywkoszuli.
Dobrapowiedziałemunieśtylnekoło.
Małazaparłasię,jakbydźwignęławorekcementu.Jatymczasem
zabrałemsiędonaprawy.Kręciłemkołemdoprzoduidotyłu,
łańcuchznalazłsięnawłaściwymmiejscu.Sprawdziłemjeszcze
przerzutki,takżebyłańcuchniespadłdzieckuponownie.
Dobra,myślę,żeterazmożeszjechać.
Dziewczynkawsiadłanaroweriruszyłapełnąparą.„Pewnieminął
jużczaspowrotudodomu”pomyślałem.Usłyszałemjeszczetylko
ciche„dziękuję”.Nawetsięnieobejrzała.Iniemusiała.Spojrzałem
naswojeubrudzonesmaremdłonie,którymibezżaluodwinąłem
śnieżnobiałerękawykoszuli.Izdarzyłsięcud.Poczułemnagle,jak
łagodneciepłorozlewasiępomoimciele.Stałemsięprawdziwie
potrzebny.Niejakobezimiennyelementglobalnejukładanki,alejako
żywyczłowiek.Tenbanalnygestpomocyuzasadniłmojeprzyjście
naświatwstopniu,októrymspecjaliściodautomotywacji,autokreacji
iautoakceptacjimogątylkopomarzyć.Włożyłemmarynarkę
ischowałemsłuchawkidokieszeni.Terazwystarczyło
miwsłuchiwaniesięwmelodię,którąfałszywiegwizdałem,wracając
dodomu.