Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Byłajesień1995roku,gdypierwszyrazstanąłemnabrytyjskiej
ziemi,objuczonywalizką,plecakiemnastelażu,dwiemawielkimi
torbamiorazfuterałemzgitarą,nielżejszymodresztybagażu,bo
zwolnymiprzestrzeniamiwypchanymitrzydziestomakonserwami
markiTurystyczna.Otanichlotachniktwtedyjeszczeniesłyszał;
doLondynujeździłosięzatęchłymiautokaramizpuszczanymi
naokrągłozkasetVHSobowiązkowymifilmamiakcji,wktórych
BruceLee,RamboalboVanDammerobilirozpierduchęnacały
regulator,podczasgdytychciałeśsięzdrzemnąć.Atrakcjąmiałbyć
przejazdświeżootwartymtunelempodkanałemLaManche,na
WyspachpatriotyczniezwanymTeEnglishChannel.Aletunel
mniezawiódł,bozamiastpodziwiaćpodwodnewidokirekinów
ikoralowców,jaktosobiewyobrażałem,tkwiliśmynaplatformie
wielkiegopociągutowarowegoiprzezcałąpodróżmieliśmyzakaz
opuszczaniaautokaru.Wreszcie,potrzydziestugodzinachmęczar-
ni,wrazzpięćdziesiątkąinnychposzukiwaczyprzygódznalazłem
sięnadworcuVictoriaGreenLine.Pierwsze,comniezdziwiło,to
żeniepadało.Aprzecieżmówili,żetamciąglepada.
PrzecieranieszlakunaZachódzacząłemodprzetarciasobieczte-
rotomówkiJanaStanisławskiego,mojegonieodłącznegosłownika
jeszczeodczasówmatury,upchanegonadnojednejztoreb,której
nieśćjużniedałorady,zanimwięcdotarłemdomojejgospodynina
ActonwzachodnimLondynie,torba,zpieczołowitościąpolskiego
cleanera,wyszorowaławszystkienapotkanepodrodzebrytyjskie
6