Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁII.DOMRÓŻY
KIEDYMAJAsięobudziła,
byłjużdzień.Podwielkim
zielonymliściembyłojej
trochęchłodno,akończy-
nymiałasztywne,więcjej
pierwszeruchybyłypo-
wolneiniezdarne.Przy-
czepiającsiędożyłkiliścia,pozwoliłaswoimskrzydłomza-
drżećiwibrować,abyjeuelastycznićiotrząsnąćsięzkurzu;
następniewygładziłaswojejasnewłosy,przetarłaswojewielkie
oczyiostrożniepodpełzładokrawędziliścia,gdziezatrzymała
sięirozejrzała.
Chwałaiblaskporannegosłońcabyłyoślepiające.Chociażmiej-
scespoczynkuMaiwciążpozostawałowchłodnymcieniu,li-
ścienadgłowąlśniłyjakzielonezłoto.
—Och,wspaniałyświecie—pomyślałamałapszczółka.
Powoli,jedenpodrugim,wracałydoniejdoświadczeniazpo-
przedniegodnia—wszystkietepięknerzeczy,którewidziała
iwszystkiezagrożenia,naktóresięnaraziła.Pozostałaniezłom-
nawswoimpostanowieniu,byniewracaćdoula.Gdytylkopo-
myślałaoKasandrze,jejsercenachwilęzabiłoszybciej,choć
niebyłozbytprawdopodobne,byKasandrakiedykolwiekjąod-
nalazła—nie,nie,zcałąpewnościądlaMainiebyłoradości
wwiecznymlataniudoizula,noszeniumioduirobieniuwo-
sku.Tobyłojużjasne,raznazawsze.Chciałabyćszczęśliwa,
wolnaicieszyćsiężyciemposwojemu.Choćbyniewiemco,
poniesietegokonsekwencje.
12