Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dratowychspędzilitulata,nigdytegoniepotrafili.
Emildziś,taksamojakpierwszegodnia,gdystanął
wdrzwiachzmandżurem,pozostaniezagadką.Tyle
żedowiedzielisięprawdy.
3
AndrzejaKamińskiegopierwszydzieńwPolscewi-
taniepogodą.Siódmegomarcatysiącdziewięćset
osiemdziesiątegodziewiątegorokunawarszawskim
Okęciuwiejenatylemocno,żepilotwalczyzeste-
rami,byposadzićbiałegotupolewaTu-154napasie.
–ŻyczęmiłegopobytunadWisłą.
–Topaniostatnilotdzisiaj?
–Tak.
–Wtakimrazie–Kamińskidodajezrozbrajają-
cymuśmiechem–jażyczęmiłegowieczoru.
–Bardzodziękuję.–Dziewczynazatrzymuje
wzroknamężczyźniedłużejniżzwykle.–Choć
wątpię,abytobyłomożliwe–dodaje.
–Dlaczego?
–Ztakąaurą?–Stewardessaprzewracaoczami.–
Toniemożliwe.
–Ach,rozumiem–odpowiadapasażer.–Proszę
pamiętać,żeauręmożnauprzyjemnić.
–Widziałam,żepanczytał.Topanasposób?
–Jestcałkiemskuteczny.
–Zdradzipan,jakaksiążkatakpanazajęła?
12