Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Trenerpowiedział,żebyzapomniećoDbardzo”;powiedział,żepostaraćto
mysięmusimywyjątkowo.
Dochodzilidopodwórka.Martamyślała,żeHubertjesttakiambitny.Hubert
myślałpewnieozawodach.
Akiedytenmecz?Mogłabymprzyjść?
Pewnie.Szykujsięzadwatygodnie;jeszczeciprzypomnę.Gramywszkole
sportowej,wieszgdzie?Onimajązawodoweboiskodosiatki.
Więcsprawajestpoważna,co?
Pewnie,żepoważna.
PopowrociedodomuMartazamyśliłasięnadobre.MożeHubertbędziekie-
dyśsławnymsiatkarzem?IMartabędziegooglądaćwtelewizji.DAteraz,proszę
państwa,HubertPiłecki,ścina…jakonścina!Proszętylkopopatrzeć.Topraw-
dziwytalent”.AcałasalabijebrawoiMartajestdumnaztakiegokolegi.Ale…
ale…alezaraz…Marcierobisięgorąco.Zaraz,zaraz…przecieżzanimspotkała
Huberta…Tenwiersz.Jaktoszło?Oaniołachiludziach.Tenwierszzesłów,co
dojrzaływniejjakowoc.Jaktobyło?Jaktobyło?!Żeaniołyulepiłydobrego
człowieka?Jakośtak,aleinaczej.Marcierobisięgorąco.Sercebijezezdwojoną
siłą.Jużwie,żeimusilniejstarasięsobieprzypomnieć,tymbardziejniemoże.
Jużwie,żecałytenwysiłeknanic.Żewierszodfrunął.Możepogniewałsięza
rozmowęzHubertem?Zato,żeMartaniedoniosłagododomuwmilczeniu?
SłonysmakłezMartyspłukiwałteraztopustemiejscepoulotnymsmakupoezji.
Nie,nieprzyznasiędotegonikomu.
12