Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
Tymrazemniebudzęsięwwygodnymłóżku.Kręgosłup
omałoniepękniemiwpół.Staramsięzwleczfotela,ale
każdyruchpowodujepotężnyból.Czujęsię,jakbym
zmartwychwstała,aniesięobudziła.Zastanawiamnie,
jakzwierzętamogąspaćzwiniętewkłębek,niełamiąc
sobieprzytymkości.
Zegareknaścianiepokazujeczwartąrano.PoHunterze
niemaśladu,amniewciążchcesięspać.Kanapęzajął
Zaciterazradośniesobieposapuje.Przypróbiezgonienia
gonapodłogęcichutkowarczyiostrzegawczokłapie
zębami.
Cudowniemruczęsamadosiebieikierujęsię
wstronęsypialni.Parszywebydlęmamroczępod
nosemigłośnowzdycham,rozglądającsiępopokoju.
PrzeczuciemnieniemyliizastajęwłóżkuHuntera.
Śpiodwróconyplecami,więcjestszansa,żenawetsię
niezorientuje,gdycichutkosięprzynimpołożę.Ztego,
cozdążyłamzaobserwować,nienależędorannych
ptaszków,achęćpołożeniasięnawygodnymmateracu
wygrywazoporami,bybyćtakbliskonieznajomego.
Bezszelestniewślizgujęsiępodkołdrę,aHunterjakby
instynktowniemniewyczuwaiobracasię,przyciągając
mojeciałodosiebie.Jestemwpotrzaskusilnych
ramion,azapachjegoperfum,któretakintensywne,
żenawetpokąpieliniezeszłydokońcazciała,miesza
mojezmysły.Oszaleję.
Hunter…szepczę,mającnadzieję,żelekkosię
przebudziipowrócidopoprzedniejpozycji.
Przykolejnejpróbieoswobodzeniasięjegouścisk
jeszczemocniejsięzaciskaijestteraztakblisko,żeczuję
jegopenisanaswoichpośladkach.Dreszczpodniecenia
przelatujeprzezmojeciałoijedyne,comipozostaje,