Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
Jace
Posłużbie,którakończysięrów-
nooósmejrano,wracamdo
domuikładęsięspać.Niemogę
wyłączyćmózgu,produkującego
najróżniejszescenariuszeczekają-
cejmnierozmowyzeSchneiderem.Obracamsię
zbokunabokimamwrażenie,żezarazeksploduję.
Zastanawiamsię,coBenmiałnamyśli,mówiąc,
żeMaymnieniezdradziła.Przecieżwszystkobyło
takkurewskoewidentne.Widziałemzdjęcia,słyszałem,jak
tećwokirecytująwiersze,którebyłyprzeznaczonetylkodla
jejoczu.Dostawałemwpyskztakimimpetem,żeniedało
sięczegośźlezinterpretować.
Szybkodochodzędowniosku,żemojepróbyzaśnięcia
itakspełznąnaniczym.Biorędługiprysznic,poczymidę
doklubusportowego.
Wkładamsłuchawkiwuszyipozwalam,abynajnowsza
playlistadodawałamienergii.Odszkolnychczasówwielesię
zmieniło,aleniemójgustmuzyczny.Nadalwiem,codobre.
Wsłuchujęsięwostre,hardrockowekawałki.
Zanimzacznętrening,robięrozgrzewkę:krążeniara-
mion,biegwmiejscu,luźneciosy,walkazcieniemikilka
seriizeskakanką.
Pokilkunastuminutachzakładamrękawiceipodcho-
dzędoworkabokserskiego.Zaczynamodpojedynczych