Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jeszczenigdyniewidziałamdwóchbardziejróżnych
odsiebiekobiet.
Loviezaśmiałasięcicho,apotemrzekłazesmutkiem:
–Jestempewna,żeonabysięztobązgodziła.
Toyskrzywiłasięizaczęłaoglądaćpaznokcie.
–Taksięzastanawiałam.Możepowinnamsięstąd
wynieść,przynajmniejnajakiśtydzień,żebyściemogły
przezjakiśczaspobyćsame.
–Adokądchceszsięwynieść?
–MożewróciłabymnatydzieńdoDarryla.
–Toniewchodziwgrę.
OstrytonLoviesprawił,żeToypodniosłagłowę.
Opiekunkawyprostowałasięnakrześle,jejoczy
zabłysły.
–Tylkonatydzień.Onchce,żebymwróciła.
–Nawetotymniewspominaj.
–Onmniekocha.
Przezdługąchwilęsiedziałynaprzeciwkosiebie
wmilczeniu.WkońcuLoviewyciągnęłarękęipołożyła
jąnadłoniToy.
–Gdyzaproponowałamci,żebyśtuzamieszkała,
chciałam,byśpoczułasiętujakwdomu.Dobrzenam
byłorazem,prawda?–Dziewczynaskinęłagłową.
–Więcdlaczegosądzisz,żeterazchcęsięciebie
pozbyć?Bomamygościa?
–Toniejestpierwszylepszygość,tylkopanicórka.
–Tyrównieżjesteśdlamniejakcórka.
Toyznówopuściłagłowęiwpatrzyłasięwdrobną
dłońOlivii.Szczupłą,owystającychkostkachibladej
skórze,przezktórąprześwitywałyniebieskieżyłki.
Poczuła,żedooczunapływająjejłzy.