Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nieśpisz,Szymek?
Pokręciłgłową.
Bowiesz,nowąpralkękupiłam,aletamtąoczywiściezostawię,
tosobie…no,jaktamchcesz.Chciałamcisięzapytać,czyniebędzie
ciprzeszkadzać,jakteraznastawiępranie.Mniejwięcejnagodzinę.
Myślała,żenieodpowie.Wciążpatrzyłzaokno,jakbyjej
tuwogóleniebyło;jakbyto,żesięmasiedemlat,oznaczało,żejuż
sięniesłyszytych,comająponadsiedemdziesiąt.
Chybaniepowiedział.
Tonastawię.Jakbyciprzeszkadzało,zawołajmnie,towyłączymy.
Niemusimybyćtacyznowuczyści.
Odrazupożałowała,boanitoniezabrzmiałośmiesznie,aninic,
zresztąnigdyniemiałapoczuciahumoru.Onjednakpokiwałgłową
iuśmiechnąłsięlekko,chybaporazpierwszy,odkiedyzostali
wedwoje.Odwzajemniłauśmiech,zeszłanadółizamknęłasię
wmałympokojuobokschodów.Potemszybko:wersalka,poduszka.
Ryczała,samasięsiebiewstydząc.Wróciłanagóręizrobiłapranie.
Kiedywreszciepołożyłasiędołóżka,policzyładninapalcach
iuświadomiłasobie,żeMichałmiałdzisiajsześćdziesiątepiąte
urodziny.
Sześćdziesiątpięćlat.Przecieżniemożemiećtyle,bosama
goprowadzałanaspacery,kiedydopierouczyłsięmówić,sama
straszyłagostróżem,kiedybyłniegrzeczny,isamasmażyłaznim
placki,kiedyniebyłorodziców.Pamiętałajegojasnączuprynęito,jak
nakażdestuknięciewoknowzruszałramionamiistwierdzał,
zamyślony:
Możemotyt,możeptapta.
Takichłopiecniemożemiećsześćdziesięciupięciulat,
topopierwszejestniedorzeczne,apodrugieniesprawiedliwe.Ona
samamiałasiedemdziesiątjeden,toteżniesprawiedliwe,
siedemdziesiątjedenlattomająstarszepanie,nieona.Onaprzecież
jestdzieckiemibiegniepołóżkuwczasiebombardowania;jest
dziewczynąiuciekadodomuStaregoGóralaKłody,apóźniejwraca,
schowanawsianienawozie;jestkobietąileżynagaoboktego
jedynegoczłowieka,któregokochawżyciu,iktóremuszepcze
naucho:ztobątobymmogłaumrzeć.
Alenaglewszystkosięwywraca:NiewidzialnyCzłowiekznika,
pojawiasięzatoElizka,pojawiająsięzmarszczki,problemyiasfalt
nadrodzewChojnach,kolejniludzieodchodzą,odchodząsiły,
zdrowieipłattynkunaścianiewsalonie,odchodziwkońcurównież