Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DariuszKankowski:RE-HORACHTEPierwszespotkanieRW201
AleDarekuśmiechnąłsię.
–Pewniemógłby.Alewidocznieuznał,żeniejestemgotowy.
–Jasne,żecipomogę–zapewniłRadek.–Aleniczegonieobiecuję.Tomoże
byćtrudne.
–Nieztakimirzeczamidawaliśmysobieradę.Świattwojejmamychybasięnie
zawali,jeśliweźmiesztenkamień.
–Miejmynadzieję.
–Pozatymlepiej,żebyśtytozrobił,niżżebymmiałsiędowaszakradać.
–Racja.–Radekuśmiechnąłsię.–Spróbuję.
–Wtakimraziespotkamysięjutro.
–Zaraz...Agdziezamierzaszspędzićnoc?
–Zdarzałomisięjużspaćpodgołymniebem.Przyzwyczaiłemsię.Nocjest
ciepła,znajdęsobiejakąśmiejscówkę.Chociaż...gdybyściemieliwlodówkach
nadmiarjedzenia...byłbymwdzięczny.
–Cośsięznajdzie–zapewniłArtur.
–Togdziesięspotkamy?–spytałRadek.–Pewnieniechceszzbytniorzucać
sięwoczy.
–Nie.Maciejakieśpropozycje?Dawnomnietuniebyło.
–Zastadionem–zaproponowałnatychmiastArtur.–Natymwzgórzu,obok
lasu.Wiesz,gdzietojest?
Darekkiwnąłgłową.
–Toustalone.
–Októrej?
–Niewiem.Pokręcęsiętamtrochęrano.
–Wporządku–mruknąłRadek.
Pomyślał,żeczaswracaćdodomu,chociażbardzotegoniechciał.
40