Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DariuszKankowski:RE-HORACHTEPierwszespotkanieRW2010
RozdziałVI:Wulkan
Wrazznadejściemporankarozbitkowieprzekonalisięnawłasneoczyoogromie
spustoszeńdokonanychprzezburzę.Lasbyłkompletniezniszczonywszędzie
leżałyprzewaloneirozdartepnie,agdzieniegdziezwęglonekręgiznaczyły
roślinnośćniczymwypaloneplamyzielonąkoszulę.Pojawieniesiętakiejnawałnicy
wwiększymmieścieprzyniosłobykatastrofalneskutki.Rezydencijaskinimogli
dziękowaćBoguzato,żeznaleźlitakbezpieczneschronienie.
Największyproblemstanowiłbrakmiejscadospania.Grotacałkowicie
przemokła,aplażazamieniłasięwbagnistypasmiędzyoceanemadrzewami.
Wprawdziechmuryprędkozostałyprzegnane,asłońcebezzbędnychceregieli
zabrałosięzaosuszaniewyspy,jednakrozbitkowiejeszczedługoniemogli
odpocząć.
WbrewobawomMichałaszybkozapomnianoojegonocnychomamach.Po
porannejkąpieliwmorzuRadekiKrystianzaproponowalimuwspólnąprzechadzkę.
Chcielizobaczyć,jakwyglądalaspoburzy.Pomimoniewyspaniazgodziłsiębez
namysłu.Słońceprzygrzewałorówniemocnocopoprzedniegodnia,aletymrazem
upałowitowarzyszyłprzyjemny,chłodnywiatr.
Wieledrzewpozostałonienaruszonych,leczbyłytozregułydrzewamniejsze
icieńsze.Grubszepnie,wwiększościroztrzaskane,leżaływnieładziewśród
połamanychpaprociikrzewów.Niektórepartielasuzostałyniemalzupełnie
ogołoconeipozbawionekopulastejzasłonyliści.
Przeprawaokazałasięznacznietrudniejsza,niżsięspodziewali.Pokilkunastu
minutachmusielizrezygnowaćzdalszejwędrówki,gdyżprzezpewnemiejscapo
prostuniedałosięprzejść.Dotegozaczęłodoskwieraćimzmęczenie.Zatrzymalisię
wpobliżujednegozocalałychdrzewizerwaliowoce,któreEricuznawałzajadalne.
NasamychowocachdługoniepociągniemystwierdziłpochwiliRadek.
Zresztąniewiadomo,najakdługonamichstarczy.
47