Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DariuszKankowski:RE-HORACHTEPierwszespotkanieRW2010
RozdziałI:Plaża
Tojużkoniec.Rozpaczliwyszeptrozdzierałmugłowę.
Michałprzeciągnąłsięiziewnąłpotężnie;niezamierzałjeszczewstawać,było
muciepłoiwygodnie.Jednakpochwilistwierdziłzirytacją,żejestmuwręczza
ciepło.Obróciłsięnadrugibokiuderzyłgłowąocośtwardego.Skrzywiłsięiusiadł
powoli,pocierającdłoniąmiejsce,gdzienabiłsobieguza.Otworzyłoczy.Zrazu
wszystkobyłozamazane,alegdyskupiłwzrok,spostrzegłzezdumieniem,żeleżyna
piasku.Obokdostrzegłkamień,októrysięuderzył.
Czującnarastającezaniepokojenie,rozejrzałsięwokółwidokzaparłmudech
wpiersiach.Porazkolejnyprzetarłoczy,byupewnićsię,krajobrazniejest
wytworemjegoumysłu.Znajdowałsięnaplaży.Początkowonawetzastanawiałsię,
cotozawielkawodaprzednim,wreszciedotarłodoniego,żepatrzynabezmiar
morza.Spojrzawszyzasiebie,zobaczyłnatomiastlasjakichśnieznanychdrzew,
któreskojarzyłymusięztropikami.Ponadlasemwznosiłasiędosyćstroma,lecz
niewysokagóra.Wulkantopierwszamyśl,jakaprzyszłamudogłowy.
Wstał.Jegoubranie,składającesięzzielonychspodenekiczerwonego
podkoszulka,byłoztyłumokreioblepionepiaskiem,zaśzprzoduwysuszyłoje
prażącebezlitośniesłońce.Powolidocierałodoniego,żenaprawdęznalazłsięna
tropikalnymwybrzeżu.Próbowałopanowaćwirowaniewgłowie.Upewniłsię,czy
możeustaćnanogachiotrzepałsięzpiasku.Ponownierozejrzałsięzdesperowanym
wzrokiempopustejplaży,szukającczegoś,copodpowiedziałobymu:skąd,jak...
Toniebyłsen,sztormnaprawdęmiałmiejsce.Tylkodlaczegowspomnienie
onimbyłotakmgliste,taknierealne?Czytylkoonsięuratował?Gdziepodzialisię
inni?Napięciewezbrałownim,sercezałomotało.Wtemdostrzegłdwiepostacie
zmierzającekuniemuprzezplażę.
Beżowapołaćpiaskubiłapooczachodbitymświatłemsłońca.Michał
zmarszczyłbrwi,przyłożyłdłońdoczoła,tworzącdaszek,bylepiejprzyjrzećsię
8