Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Juliazawszesądziła,żewwiekudwudziestuośmiulat
będziejuższczęśliwążonąimatką.Gdybyłamłodsza,
bezkońcawyobrażałasobie,jakwtymwiekuspaceruje
ześpiącymwwózkuniemowlakiem,aujejbokuidzie
dzielniedumnytrzylatek.Zmierzająrazemdosklepu,
żebyzrobićzakupynaobiad.Jejwysoki,dobrze
zbudowanyizapracowanymążpowinienprzecieżzjeść
popowrociedodomuciepłyposiłek,aona,jak
naprzykładnążonęprzystało,podrugimdaniucodziennie
raczygopysznymdeserem.Wtletejsielankisłychać
bybyłodziecięceokrzyki,aonakrzątałabysięmiędzy
zabawkamiwzaplamionejprzezdzieckobluzce
iztetrowąpieluchąnaramieniu.Nafoteluwylegiwałby
siękot,pupilrodziny.Towszystkooczywiściesprawiałoby
jejogromnąprzyjemnośćichociażbyłabywykończona,
tonieposiadałabysięzradości.Wkońcumacierzyństwo
zawszestanowiłowjejoczachkwintesencjękobiecości
iszczęścia.Budziłotylepozytywnychemocji,żewarto
byłosiętrochępoświęcić.
Niestety,marzeniaczasaminijakmająsię
dorzeczywistościitomimousilnychchęci.Losspłatałjej
figlaipomimolicznychrandeknadalbyłasingielką.
Miejscewózkazajmowałrower,naktórymlubiłajeździć
dopracy,miejscemężamama,siostraiprzyjaciółka,
którymJuliazwykłasięzwierzać,azamiastkotabył
szczeniakkoleżanki,któregoOlapodrzucałajej,gdy
musiaławyjechać.Oczywiściewieluznalazłobymnóstwo
plusówtejsytuacji:czystydywanwsaloniebez