Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rumieńcemiprzerażeniemwoku.WyświetlonypotemPierwszystart
niezrobijużnaniejwrażenia,zwłaszczażedwukrotniezacięłasię
taśmainasalizapalanoświatło.
MarszałkowskąwstronęHożej.Zrujnowanekamienicejeszcze
niedawnobyłyreprezentacyjnymigmachami.Sabinamijadom,
doktóregojakodziewczynkaprzychodziłanalekcjeskrzypiec.
Jakzawsze,kiedytamtędyprzechodzi,podnosigłowę,abyspojrzeć
napokój,wktórymprofesorTarszycuczyłjągrać.Pokójzapadłsię
razemzpołowądomutrafionegobombą,alenaocalonejścianiewidać
tapetę,zktórejżonaprofesorabyłabardzodumna,bozaprojektował
jądlaniejkuzynsamegoCzermańskiego.
Zatrzymujesięprzedwystawąsklepuzbutamiimyśli,
czyniesprawićsobienawiosnębrązowychczółenek.Niejestpróżna,
awięctylkoprzypadkiemzauważyswojeodbiciewszybie
wystawowej.Widzipostać,któranietylkoniemożenikogo
zachwycić,alenawetzainteresować.Chodzącąprzeciętnośćwjesionce
przerobionejzmarynarskiegopłaszcza,kupionegonabazarze
zatrzynastąpensję.
Czytakwłaśniewygląda?Chciałobysięwierzyć,
żetylkowrodzonaniewiarawsiebieujmujejejurody,boprzecież
mapiękniewykrojoneusta.„Spróbujsięwięcejuśmiechać–powtarza
babcia–awtedychłopcyinaczejnaciebiespojrzą”.Babcinależy
wierzyćiSabinauśmiechasięposłusznie.Niewidziżadnejzmiany,
choćuśmiechjakbyująłjejwieku.Madwadzieściadziewięćlatijest
przekonana,żekiedydożyjetrzydziestki,młodośćzostanie
bezpowrotnieutracona.Wierzyteż,żewszyscysłusznie
jąpodejrzewają,żejeszczenigdyniecałowałasięzmężczyzną.
Zatłoczonyautobus?Pójdziepieszo,przedewszystkim
dlategoabydłużejpobyćsamanazatłoczonejulicy.Najednej
zwystawsukniawczarno-białąpepitę.Dekoltzabardzoodsłania
szyję,acałośćniepasujedobrązowychbutów.Szczęśliwieżadnych
jużwięcejpokusiSabinadochodzidoplacuUnii.Lubiten
niezniszczonyzakątekmiasta,boprzypominaWarszawęsprzedkilku
lat.Modernistycznekamienicezajęlituwwojnęokupanci,aponiej
dygnitarzenowegoładu.Ajaprzecieżniejestemżadnymdygnitarzem
–myśliSabinaiwchodzidojednejznich.Chceprzywołaćwindę,
kiedyniespodziewanygłoszgóry: