Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przerwałmubezceremonialnielekarz.Teżratowałemczyjeś
życieiniemogłemprzerwaćwpołowietylkodlatego,żeumówiłem
sięzpanem.Taktojużjest.Lekarzymało,chorychdużo,szczególnie
przytakiejpsiejpogodzie.Alenietraćmywięcejczasu,niechpan
prowadzidopacjenta.
Poprzybyciunamiejsce,doktorJosephatPhaneufnatychmiastzabrał
sięzabadaniemałegoRocco.Kilkaminutpóźniejwyjąłzuszu
stetoskopiusiadłszyprzystolikuwypisałreceptę.
Proszęmutodawaćrozpuszczonewciepłejwodzie,trzyrazy
dzienniepowiedziałwręczającdruczekmatcechorego.
Czytonapewnomupomoże?Będzieżył?Doktorze,namiłość
boską,niechpanpowie,żenicmuniebędzie!Pasqualenaztrudem
hamowałanapływającedooczułzy.—Figliomio,figliomio11
wzdenerwowaniuzaczęłarozpaczaćwswymojczystymjęzyku.
Chciałbymtakpowiedzieć,aleniemogęodparłpoważnie
doktorPhaneuf.Jazrobiłemwszystko,cowludzkiejmocy.Reszta
zależyodsiłyorganizmuchorego.Organizmsambędziemusiał
zwalczyćchorobę.AlejeśliRoccoztegowyjdzie,tobędzieznaczyło,
żemapanisilnegochłopaka.Wyjątkowosilnego,paniMarchegiano.
Jednakpierwszednipowizycielekarzaniewskazywałynato,
żeRoccoprzeżyje.Gorączkajeszczesiępodniosła,dzieciakbyłblady,
słaby,nieprzyjmowałpożywienia.Całarodzinastraciłajużprawie
nadzieję.DoktorPhaneufodwiedzałgojeszczekilkakrotnie,alejego
zatroskanaminaniewróżyłanicdobrego.Wroku1925lekarz
rzeczywiścieniewielemógłzrobićdladzieckachoregonazapalenie
płuc.AlexanderFlemingodkryłdziałaniebakteriostatycznepleśni
pędzlakainazwałciałoczynnepenicylinądopieroczterylatapóźniej.
Doczasupowszechnegowprowadzeniapenicylinydoużytku,miało
umrzećjeszczebardzowieluludzi.
Godzinępoostatniejwizycielekarza,zakutanawciepłąchustę
Pasqualenawyszłazdomu,zostawiającchoregoRoccopodopieką
męża,ojcaisiostry.Samaudałasiędonajbliższegokatolickiego
kościoła.Wnętrzepogrążonebyłowciemności,którejnierozpraszał
dokońcablaskkilkunastuświecpłonącychwsrebrnychkandelabrach.
Tuiówdziemigałyniewyraźnecieniezatopionychwmodlitwieludzi,
jakbykrylisięzeswojąpobożnością,pełnąobawipokory.Powietrze
przesyconebyłodymemświecorazzapachemzwiędłychkwiatów,
kadzidła,starychramobrazówidrewnianychławek.
PaniMarchegianozdjęłazpalcanajcenniejsząrzecz,jakąposiadała
zaręczynowypierścionekzezłotazmaleńkimdiamencikiem,