Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
najprawdopodobniejmożnabyłoznaleźćratunek.Nie
widziałaskąd,aleraczejgdzieśzoddali,padałyzanimi
strzały,niektóremusiałybyćcelne,bogdyspojrzała
przezramiędotyłu,ujrzaładrogęusianąleżącymi
naziemiludźmi.Niektórzyporuszalisię,krzyczeli,jęczeli,
awięcjeszczeżyli,spokójinnychoznaczał,żeprzeszlijuż
nadrugąstronęistnienia.Wciążjednakwielu,takjakoni,
gnałoprzedsiebie.Nakarkuczułaoddechmęża,
anaczolepędstawiającegoopórpowietrza,wktóre
wdzierałasiębiegnącuparcieprzedsiebie.Czasem
musiałaominąćleżąceciałoalboprzezjakieś
przeskoczyć.Wpewnejchwilipoczuła,żejednajejstopa
zanurzyłasięwjakiejścieczy.Niemogłatracićczasu
nasprawdzenie,cotobyło,alepotemokazałosię,
żemusiałatobyćkałużakrwi,bopalceipiętabyły
czerwone.
Udałosię.Wpadlidolasu.Terazmusieliprzedzieraćsię
przezzwartekolczastekrzewy.Gdydobiegliwreszcie
dobagien,schowalisięwgęstych,okalających
jezaroślach.Uciekinierówbyłowielu,mimotozapadła
niemalidealnacisza,którąodczasudoczasuzakłócały
nawoływaniaprześladowców.Bylijeszczestosunkowo
daleko,aleechosprawiało,żeAnniewydawałosię
inaczej.Bałasię,usłysząodgłoswalącegowjejpiersi
serca.Raptem,tużoboknich,rozległsiępłaczdziecka.
Wiedziałaczyjego.Wszyscysiętuprzecieżznali.Biegnąc,
Annawidziałależącąnadrodzejegomartwąmatkę.
Przerażonyojciecstarałsięterazsynkauciszyć.Zdawał
sobiesprawę,żepłaczmaluchazagrażawszystkim
ukrywającymsięwokół,nicjednakniebyłowstanie
ukoićlękumalca.Wtedyzdesperowanymężczyzna
chwyciłsynkaobydwomarękomaigłowązanurzył
wbagnie.Zapanowałacisza.Annazaczęłasiętrząść,