Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Warszawa,lipiec1816roku
Pijanytłumryczałześmiechu,kiedywokółarenygalopował
zaprzęgzłożonyzdwóchświńciągnącychrydwanzkarłemodzianym
włopoczącąpelerynęibłazeńskączapkę.Karzełdąłwróg
ijednocześniemachałuniesionąchorągiewką.Miałotouspokoić
widzów,bykonferansjermógłzapowiedziećnastępnąatrakcję
dzisiejszegowieczoru.KapitanIgnacyKisielnickipatrzył
natozmieszaninąznudzeniaizniesmaczenia.Siedziałwloży
natrzeciej,najwyższejkondygnacjiHecy,jakpopularnienazywano
wielkądrewnianąarenęcyrkowąstojącąnaskrzyżowaniuChmielnej
iBrackiej.Żółty,owalnybudynekwkształcieczteropiętrowegowalca
opatrzonybyłszumnymnapisemgłoszącym,żeznajdujesię
tuamfiteatr,aletaknaprawdęniewystawianotużadnychsztuk.Odkąd
zbudowanotenniezwykłyprzybytekmającyzapewnićtłuszczy
rozrywkę,odbywałysięwnimjedyniepokazyschlebiającenajniższym
instynktomiradującenajbardziejprymitywnychwidzów.
Ponoćzarazpootworzeniutejinstytucjizaproszonodońkróla
StanisławaAugusta,dlaktóregozresztązbudowanospecjalnąlożę
napierwszympiętrzenadareną.Królwytrzymałkwadrans,wstał
ioburzonywyszedł.Odtamtejporyjegonogatuniestanęła,
akrólewskąlożęwynajmowanocobogatszymwidzom.Ignacybył
pełenzrozumieniadlakróla,właściwienajegomiejscukazałby
okropną,żółtąbudęspalićalbomożedlabezpieczeństwarozebrać
deskapodesce,dosamychfundamentów.Brzydziłsiętegomiejsca,
choćzdrugiejstronyswegoczasubywałtunaderczęsto.Policja
wzasadziepowinnabyćwdzięcznawłaścicielomHecy,bogromadziły
siętuwieczoraminajwiększeszumowinyizbóje.Całyszemrany
półświatekWarszawybyłtupodanyjaknatacy.
TylkoztegopowodumościkapitanKisielnickitubywał,dopóki
bowiempracowałjakooficerwydziałuśledczego,mógłdośćwygodnie
namierzaćpodejrzanychiposzukiwanych,właściwiesiedzącnakrześle
ipopijającpiworoznoszoneprzezkarczemnedziewki.Wystarczyły
lornetkaiwidoknaniższekondygnacjetrybun,amógłprzebierać
wbandziorachwszelkiejmaściiproweniencji.Tyleżeodrokuniebył
policjantem.Wylanogo,razemzcałymwydziałem.Odkądpanowanie