Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
plotki,żełańcuchtenciągnąłsięwdółjegopleców
iowijałwokółnagiej,przedstawionejdogórynogami
ko​biety,któ​rejgłowawe​tkniętabyławjegoty​łek.
TobyobserwowałaDorę,któraprzychodziłazastąpić
wbudcezgrillem,gdyjejzmianadobiegałakońca.
Dziewczynazaczynałajakopulchniutkaoptymistka,lecz
wmiaręjakmijałytygodnie,kurczyłasięizapadała
wsobie.Nabiałejskórzejejramionnazmianę
wy​kwi​tałyiwię​dłysi​niaki.Re​beccaszep​nęładoToby:
Chciałabyuciec,jednaksięboi.Możeitypowinnaś
stądwiać.Przy​glą​dałcisię.
Wszystkobędziewporządkuodpowiedziała
dziewczyna.Alenicniebyłowporządku,ogarniało
prze​ra​że​nie.Niemo​głajed​nakpójśćgdziein​dziej.Żyła
odwy​płatydowy​płaty.Niemiałapie​nię​dzy.
NastępnegorankaRebeccaprzywołałaToby
ski​nie​niemrękiipo​wie​działa:
Doranieżyje.Próbowałauciec.Właśniesię
dowiedziałam.Znaleźlinapustejparcelizezłamanym
karkiem,pokrojonąnakawałki.Ludziemówią,żezrobił
toja​kiśwa​riat.
Tobyłon?spy​tałaToby.
Nojasne,żeonprychnęłaRebecca.Jeszczesię
prze​chwala.
TegosamegodniawpołudnieBlanconakazałToby
przyjśćdoswegobiura.Polecenieprzekazałprzez
swoichdwóchkolesi.Prowadziliją,idącpoobu
stronach,nawypadekgdybychciałasięstawiać.Gdy
takszliulicą,ludziezwracalikunimgłowy.Tobyczuła,
żezmie​rzanaswojąeg​ze​ku​cję.Czemunieucie​kła,kiedy
byłotojesz​czemoż​liwe?
Biuromieściłosięzabrudnymidrzwiamiukrytymi
zakubłemnaropośmieci.Byłotomałepomieszczenie