Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ludzizaczęłowychodzićnazewnątrz,przyjacielużył
swojegokomunikatoraipochwilijedenzochroniarzy
przekazałmujegosłowa.
–Proszępana,jestprośbaonatychmiastowe
opuszczenietegomiejsca.–Młodymężczyzna
najwidoczniejusłyszałcośwsłuchawce,bospojrzał
naGiikiwnąłgłową.
Jinodetchnąłiruszyłszybkimkrokiemwstronęauta,
bynienadwyrężaćcierpliwościswojegoprzyjaciela.Nagle
podjegonogamirozpadłasięjednazpłytekchodnika,
wznoszącdrobinkipyłu,ażdojegotwarzy.Przystanął,
mocnozdziwiony,ispojrzałnaGi,któryjużpędził
doniegozbroniąwręku.Wtymsamymmomencie
ochroniarzzachwiałsięiosunąłnaniego.Jinpodtrzymał
mężczyznę,niezdającsobiesprawyztego,cosięwokół
niegodzieje.Stałbypewnietakoszołomiony,gdybynie
Gi,którychwyciłgopodramięirzuciłsięwraz
zobydwomawkierunkupobliskiegomurku.Przywarli
doniego,apochwiliznówrozległsięgłuchydźwięk,
poktórymdrobinkibetonuposypałysięimnagłowy.Jin
poczułlepką,gorącąciecznadłoniach,jegosercebiłojak
oszalałe.Spojrzałnaochroniarzatrzymającegosię
zakrwawiąceramię,byłpewny,żetotylkodzięki
adrenaliniewyglądałdośćprzytomnie.Pozostałaczęść
ochronyukryłasięnaplacuzbroniąwpogotowiu
iwypatrywałanapastnika.
–To…?–zacząłmówićJin.
–…siędzieje,gdyktośzmieniaplany–dokończył
zwściekłościąGi.
–…zamach?–dokończyłnaprawdęzdziwionyJin.