Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Eleganckoubranymężczyzna,siedzącynatylnejkanapie
luksusowejlimuzyny,obserwowałtętniąceżyciemulice
Seulu.Jegoprzystojnatwarzoazjatyckichrysach
wyrażałaniebywałeskupienieprzedstarciem,naktóre
szykowałsięodtygodni.Jegotelefonzawibrował.Nie
musiałsprawdzać,ktodzwoni,bonieliczniznaliten
numer,atylkojednaosobamogłagoterazbezkarnie
niepokoić.Odebrałpołączeniebezpośpiechu.
–Miejscezabezpieczone–posumowałznajomygłos,
bypochwilidodać:–Proszę,niezmieniajprogramu
wystąpienia.–Gi,jegoszefochronyiprzyjacielzarazem,
jakojedenzniewielumógłgotakinstruować.
–Dziękuję–padłaodpowiedźimężczyznasię
rozłączył.
Pochwiliautoskręciłowmniejuczęszczanąulicę,
pełnąnowoczesnychszklanychwieżowców.Bezpośrednio
zalimuzynąpodążałsamochódochrony.Kierowcajechał
terazzdecydowaniewolniej,uważającnagęstniejący
tłum.Ludzie,którychmijali,bylizwolennikamijego
przyrodniegobrata.Niemogligozobaczyć
zaprzyciemnionymiszybamiauta,aleondokładnie
widziałichniezadowolonetwarze,naszczęściebyłtak
skupiony,żeniesłyszałtego,cowykrzykiwali.Pochwili
pozostawilizasobącałytentłum,którymożeniebył
liczny,alezatoskutecznieskupiałnasobie
zainteresowaniemediów.Byłopewne,żedlaprasy