Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wszyscywyszlizamnąnadach.Wokółroztaczałsięwidok
naśródmieściePoznania.Jednakniebyłtozwykłydzień.Z
dalasłychaćbyłogłośnenawoływania.Copewienczas
padałystrzały.Zobaczyliśmy,jaktłum
ludziwaliłna
Kochanowskiego.
-Szlinaubecję-mruknąłktóryśzesłuchaczy.
-Wzięliśmysiędoroboty-kontynuowałWładysław.-
Ci,cobylizemną,podeszlidowielkichantenizaczęliza
pomocąprzyniesionychnarzędziodrywaćjeodmocowańna
dachu.Gdytylkotosięudało,jednąznichprzenieślido
krawędzidachu.Wychyliłemsięigłośnokrzyknąłem,że
zarazzlecirolwaga.Przechodniespojrzeliwgóręi
posłusznieoddalilisięodtegomiejsca,gdziemiałarunąć
antena.Mogliśmyzrzucać.Pochwiliprzedmiotzhukiem
uderzyłwchodnik,rozsypującsięnadrobneczęści.Gdytak
wyrzucaliśmyjednąantenęzadrugą,któryśzkolegów
wskazałrękąwgłąbulicy,mówiąc,żewidzipatrol
wojskowy,więcczymprędzejruszyliśmyzpowrotemw
kierunkuwłazu.Tymrazemjabyłemostatni.Przedemną
podążałodwóchinnych.Wpewnejchwilizdołuklatki
schodowejusłyszeliśmykrzyki:nStać!Ręcedogóry!”.
Zatrzymałemsię,chociażzzakrawędzischodównie
widziałem,ktowydawałpolecenia.ZatoFranek,którybył
przedemną,nieposłuchałrozkazuipędemruszyłz
powrotemwmoimkierunku.Rozległsiępotwornyhuk.
Franekzachwiałsięipadłnaschody.Wtymczasiejajuż
skręciłemwboczneodgałęzieniekorytarza.Zauważyłem
uchylonedrzwijednegozbiur.Gdysiędonichzbliżyłem,te
otwarłysię,wpuszczającmniedośrodkaiodrazu
zamykającsięzamną.Kobietywpokojupoprowadziłymnie
zaszafę,gdziedostałemszklankęwody.Pochwili
usłyszałemsłowaurzędniczki,którapełniładyżurprzy
drzwiach,żeten,cogopostrzelili,zginąłnamiejscu,a
dwóchinnycharesztowali.
15