Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dobrzewiesz.
–Ustacięzdradziły.Itwojablizna.–Dotknęłaopuszkąpalca
bliznykołomojejwargi.–Pozatym…Spędziłamztobąnoc.Nie
jestemślepa,głuchaimamwęch.Pachnieszpaczulą.Ipragnęcię
polizać.Kiedymijałeśmnienakorytarzu,mojeciałoodrazu
zareagowało,jakjakiścholernyalarm.
–Chciałemcipowiedzieć…–zacząłem,alepotrząsnęłagłową.
–Jakbyśchciał,tobyśpowiedział.Kręciłocięto?–wyszeptała
miwusta.
Kurwa,jejcyckinapierałynamnie,mójfiutwbijałsięwjej
podbrzusze,czułemjejzapach,jejciepłyoddech,byłemcałkowicie
ugotowany!Icholernienapalony.
–Wciążkręci–mruknąłem,uniosłemjąipołożyłemnabiurku.
Odsunąłemspódnicęimoimoczomukazałysięjejudawdelikatnych
pończochach,wykończonychkoronką.Wyżejdostrzegłemsatynową
bieliznę.Przejechałempalcamiposkrawkunagiejskóry.Justyna
zadrżała.
–Todlamniesiętakubrałaś?–Zrzuciłemmarynarkę,którą
miałemnasobie,ipochyliłemsięnadjejrozłożonymnabiurku
ciałem.
–Zawszesiętak…Och…–jęknęła,gdyodsunąłembieliznę
iwsunąłempalecwgorącąicholerniemokrącipkę.Zacząłemnim
poruszać,potemdołączyłemdrugi.
–Niekłam–szepnąłem,masującjejpierśprzezmateriałbluzki
icienkiegobiustonosza.–Myślałaśomnieiotym,żezwabiszmnie
doswojegogabinetu.
–Możemyślałam…–Wygięłasięwłuk.–Jezu…Sherry…
–Maks,powiedz„Maks”…–Zacząłempieprzyćjąpalcami.
–Maks…Maks…–jęknęłatakgłośno,żeprzyłożyłemdłońdojej
ust.Zaczęłassaćmipalce,ajamiałemwrażenie,żezarazskończę