Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nierobiętakichrzeczy.
Spojrzałemnaniązdołu.
–Pewnieminieuwierzysz,alejateżnie–powiedziałem
zachrypłymgłosem.Cholera,takobietaniesamowicienamnie
działała!Apozatym…Takdawnoznikimniebyłem.Cobyło
całkowitąparanoją,biorącpoduwagęmojeweekendowezajęcia
wklubieLosDiablos.
–Wierzęci.–Zacisnęładłonienamoichwłosach.
–Niewiemdlaczego.
–Możedlatego,żewiem,kiedyktośkłamie.Znamsię
naludziach.
–Jesteśpsycholożką?–Uniosłembrew,jednocześniewędrując
dłońmiwyżej.Terazdotykałemjejkrągłychpośladków,odzianych
wdelikatnekoronkowemajteczki.Zacisnąłemnanichpalce,
obserwującjejreakcję.Otworzyłaustaicichojęknęła.Tenjękodbił
sięechembezpośredniowmoimtwardympenisie,którynaciskał
nadżinsy,domagającsięuwolnienia.
–Czasami–odparłacicho.Podwinęłasukienkęiusiadłanamnie
okrakiem.Złapałamojągłowę,pochyliłasięidotknęłaustamimoich
ust.Jęknąłemizacząłemjącałowaćdrapieżnieimocno.Poruszałasię
namoimtwardympenisie,nawetprzezspodnieczułemjejciepło,
adomoichnozdrzydotarłzapachpodniecenia.Zacisnąłemjednądłoń
najejpośladku,adrugąwsunąłemwdekolt,podkoronkowy
biustonosz,ipołożyłemnaciepłejpiersi,ściskającidrażniąctwardy
guziczeksutka.Zapragnąłempoczućgonajęzyku.Odsunąłemsię,
uwolniłempierśizacząłemjąssać.Apotemdrugą,abynieczułasię
poszkodowana.Jednocześniepalcedrugiejdłonizawędrowały
pomiędzygorąceudaJustyny.Jęknęłatakgłośno,żeażsię
uśmiechnąłem.Pieściłemjąbezustanku,poruszałasięnamojejdłoni,
amojeustanieprzerwaniecałowałyjejpiersi,szyję.Kiedypoczułem,